World of Darkness Song Challenge – Day 21

First Contact with the Supernatural Scene Song

Film „The Grey” i jego muzyka. Utwory mają ciężką atmosferę. Gdy leciały na sesji, akcja była krwawa i po kilku rzutach drużyna ewakuowała się ciągnąc rannych. Lub i nie, bo większość była martwa. Utwory podchodziły głównie pod opisy tego jak drużyna zadarła z niezrozumiałym lub spotykała antagonistów. Kawałki wywołują duży niepokój I są świetnie zróżnicowane, jednocześnie zachowując tą samą atmosferę.

„The Grey”, Original Moition Picture Soundtrack, Marc Streitenfeld, Lagging Behind

Martin uśmiechnął się jeszcze, gdy nogi odeszły gładko od jego ciała. Wszyscy zamilkli gdy jucha wytrysnęła, zalewając schody i z dźwiękiem przypominającym mlaskanie skapywać na dół. Pierwsza krzyknęła Rose i popędziła w jego stronę. Gdy przekroczyła punkt, od którego ciało księdza z klekotem ekwipunku zaczęło się przesuwać w dół schodów, jej głowa oddzieliła się od barków u dołu szyi i potoczyła w dół. Kolejny strumień krwistej cieczy bryznął na ściany i zaczął spływać na betonowe stopnie. Olga drżała z przerażenia, gdy lepka, ciepła posoka spływała po jej nagich ramionach. Nie ruszała się, tylko para z każdym szybkim oddechem opuszczała jej usta gdy obserwowała kolejne ciało zsuwające się do piwnicy. Latarki, również ochlapane karmazynową cieczą, zaczęły rzucać przeskakujące cienie gdy zaczęły, odbijając się od stopni, spadać w dół. Levi dotknął jej ramienia i przeszedł powoli obok, wymachując przed sobą policyjnym glockiem skradzionym z radiowozu. Gdy natrafił na opór, poświecił latarką i dostrzegł cienką linię w powietrzu, na której wisiały jeszcze strzępy skóry i ubrania, przesiąknięte czerwoną juchą. Drut tnący. Odwrócił się do ostatniej towarzyszki. Olga wpatrywała się w niego oczami rozszerzonymi z przerażenia.
– Mówiłaś, że to jego stara kryjówka – cicho powiedział. Gdy skinęła mu głową ujrzał jeszcze cień u dołu, który przesunął się po ścianie. Przesunął tam światło latarki. Latarka kapłana uderzyła o ścianę, oświetlając głowę dziennikarki, oplecioną przesiąkniętymi krwią włosami, zakrywającymi jej całą twarz, wchodząc w otwarte w bezgłośnym krzyku usta.
Gdy nie patrzyli, ktoś położył w nich dwa obole.

World of Darkness Song Challenge – Day 20.

Escaping Arcadia Scene Song

Wardruna jest magiczna. Daje wiele inspiracji i należy znaleźć dla niej miejsce pośród wszystkich ‘’wikińskich’ przygód.

Yggdrasil”, Wardruna, Ingwar

Co więcej, utwory brzmią naturalnie dla powieści czerpiących ze skandynawskich mitologii. Przy ucieczce z Arkadii wybrałem ten utwór ponieważ posiada świetny wstęp, rozwinięcie i epilog. Kiedy pojawiają się słowa pieśni rozpoczyna się właściwa część, z odzieraniem ze wspomnień, przelatującymi obrazami, strachem i krwią zostawioną wraz z duszą na kolcach Żywopłotu. Jeżeli targają Wami jakieś wątpliwości, zajrzyjcie też do słów i do czego się one odwołują w mitologii, pomoże Wam to skonstruować bardzo dobry opis do muzyki.

Inny przykład utworu, który pokaże polowanie na Odmieńca, gdy ten ucieka:

„Yggdrasil”, Wardruna, 01. Rotlaust Tre Fell

 

Cała rozbudowana scena może zostać stworzona pod jedną ścieżkę z albumu – i wierzcie mi, każda jest warta przesłuchania.

 

Co​ ​wolno​ ​w​ ​Shadowrunie?​ ​(puryści PRECZ!) – Gościnny wpis Kuby G.

Po przeczytaniu tego tytułu zapewne zadają sobie Państwo pytanie co sądzę na ten temat. Otóż, zostajemy wrzuceni do świata, w którym smok znów rządzi na Wawelu, w Auschwitz straszą duchy Żydów, orkowie pracują w korporacjach prawniczych, krasnoludzcy punkowie ścigają się w nielegalnych rajdach bolidów napędzanych paliwem rakietowym, a Trolle zakładają salony fryzjerskie. Na domiar wszystkiego okazuje się, że niektórzy zgrywają swoją świadomość​ ​do​ ​sieci,​ ​a​ ​ta​ ​stara​ ​cyganka​ ​naprawdę​ ​umie​ ​przewidywać​ ​ przyszłość.
Nie sposób zatrzymać karuzeli absurdu, którą tworzy Shadowrun więc jedyne co możemy zrobić to wsiąść do wagonika i zaakceptować że to się dzieje. Zaakceptowanie absurdu i uznanie go za coś normalnego pozwala wprowadzić zabawę w tym settingu na nowe tory. Można w nim użyć dowolnej inspiracji bo jest w nim miejsce idlaRomeoiJulii jak i dlaRycerzyOkrągłegoStołu.Oczywiścieniemówiętutajobezpośrednimprzeniesieniu ich do Neo Nowego Jorku. Mówię państwu o zaadaptowaniu ich i odzianiu w nowe szaty. Nie potrzeba nam włoskiego miasta, żeby pokazać tę historię. Veroną Romea i Julii może być domena internetowa, ich nowymi szatami nieszczęśliwa miłość dwójki Technomancerów zamkniętych​ ​ po​ ​ dwóch​ ​ stronach​ ​ firewalla.
W zabawie z pomysłami, które są niesztampowe ważne jest bardzo żeby nadać większości rzeczy coś co sprawi że będzie się to wszystko trzymać kupy. Nasi gracze powinni być zdolni wczuć się w historię, pomimo atakujących ich ,pozornie niepasujących do settingu rzeczy. Tym czymś co może spajać ze sobą pomysły, np; postaci, może być to że wywodzą się z podobnego gatunku literackiego, albo pochodzą nawet z tej samej sztuki. Neo- Zemsta Fredry może być wyjątkowo wciągającą historią a Królu Olch, zaczerpnięty z wierszu Goethego może zostać świetnym antagonistą w utopijnym Berlinie. Takie bajkowe klimaty na przykład, tworzą przemiły kontrast z technologiczną cyberpunkową Utopią. Zaletą wykorzystania pomysłów spoza settingu jest ich unikalność i uczucie dziwności, które mogą​ ​ wywołać.
To uczucie dziwności świata iderealizacjajestoczywiścieczymśodczegomożnasię łatwo odbić. Z wykorzystaniem absurdu i poza settingowych motywów nie należy przesadzać, na dłuższą metę mogą one spowodować chaos i zmęczenie u graczy. Eksperymenty z mieszaniem gatunków pasują według mnie o wiele bardziej do jednostrzałów niż pełnoprawnych kampanii. Zachęcam państwa do eksperymentowania do woli i mieszania Hansa Christiana Andersena z Masłowską bo jest to wyjątkowo przyjemne do pisania gdy mamy wolność zastosowania czego chcemy. Wierzę też, że dla wielu graczy będzie​ ​ to​ ​ powiew​ ​ świeżości​ ​ a​ ​ dla​ ​ państwa​ ​ świetne​ ​ ćwiczenie​ ​ na​ ​ kreatywność.
Chciałbym polecić Państwu kilku twórców których jestem fanem i którzy świetnie nadają się do lekko odrealnionych i niestandardowych klimatów w Shadowrunie. Muzyka jest wybitnym narzędziem do budowania kontrastów do opisów. Opis starcia z szamanem nawet w środku wielkiego miasta można pięknie połączyć z pieśnią ludową, jedną rzeczą o, której należy pamiętać to to aby muzyka pod walkę nadawała tej walce rytm. Dobre są też utwory które chwile się “wkręcają” i pozwalają na pełny body shot antagonisty przed startem walki. Przykładem utworu który jest dokładnie takim w mojej opinii jest “The Madness and the Damage Done pt.1 “ szwedzkiego zespołu awangardowego Shining ( nie mylić z black-metalową​ ​formacją​ ​ Niklasa​ ​ Kvarfortha).

Od jakiegoś czasu jestem fanem witchhouse’u i tego jak perfekcyjnie według mnie    tworzy atmosferę na sesjach osadzonych w realiach choć trochę cyberpunkowych. Tutaj chciałbym zwrócić uwagę na twórczość artysty funkcjonującego pod kryptonimem Ritualz. Meksykanin świetnie tworzy mroczną atmosferę za pomocą ech i powoli przyspieszającego rytmu. Utwory witchhousowe świetnie nadają się według mnie na otwarcie sesji i opis panoramy dystopijnego miasta. Jako że zbudowanie na sesji odpowiedniej atmosfery od pierwszych chwil jest bardzo ważne potrzebny jest coś co pozwoli poczuć klimat i wejść w świat. Myślę że ten konkretny utwór zbiera w sobie wszystko co jako GM lubię w witchhouse.

Dziwna muzyka to dziwna atmosfera. Polecam chociaż raz na sesji puścić coś, co stuprocentowo zaskoczy Graczy. Myślę, że świetnie nadają się do tego utwory artysty znanego, jako Mister Scoops tworzącego jak sam mówi “Świetną muzykę dla okropnych ludzi”. Utwór, który chcę Wam zaprezentować ma zastosowanie w bardzo małej liczbie scen ale w tych,​ ​ w​ ​ których​ ​ zdecydujemy​ ​ się​ ​ go​ ​ wykorzystać​ ​ na​ ​ pewno​ ​ odniesie​ ​ pożądany efekt.

Kuba G.

World of Darkness Song Challenge: Day 19.

Day 19. The Embrace theme song
Album, który jest świetny do sesji w klimatach gothic horror. Pełno utwórów do cyberpunka i ‘wampirzych' sesji. Rock z damskim wokalem miodnie się sprawdza przy tle ciemnych miast i karmazynowej krwi na bladej szyi.

„Batman: The Arkham City Album”, Various Artists – Duke Spirit, „Creature”

Myślę, że warto następnie zmienić klimat, gdy postać odpłynie i obudzi się słaba, przerażona. Używając tej samej płyty, kolejny utwór,z którym można ciekawie zbudować taką scenę.

„Batman: The Arkham City Album”, Various Artists – Serj Tankian, „12. Total Paranoia”

Puścić do tego jeszcze w tle dźwięk deszczu i będzie miodnie. Opisać jak postać budzi się w uliczce, zmęczona po furii i dostrzega świat inaczej. Ludzie są już owcami czekającymi na rzeź. Czuje się niechęć do światła, lepiej pozostać w cieniu. Niech pojawi się Rodzic lub nieznany Wampir i postać przerazi się Bestii. Dajmy nastrój tej paranoi, niech ucieka, jej świat właśnie obrócił się do góry nogami. Upadł i nie da się go odzyskać.  Opiszmy jak szuka schronienia. Dopiero po tej przeprawie i gonitwie myśli dajmy mu odpocząć. Jednak nie na długo… 🙂

World of Darkness Song Challenge: Day 18 .

Awakening Scene Song

Generalnie zakochałem się w tym utworze. Jest długi, majestatyczny i powoli się rozwija. Utwór trwający, bagatela, 24 minuty, może posłużyć za tło do niezwykle rozbudowanej sceny punktu zwrotnego w życiu postaci. Wiadomo, można to budować jak wszystkie inne sceny, z bardziej dynamiczną muzyką czy bez niej. Jednakże w mojej opini „Funeral Canticle” est ciekawym utworem, który może urozmaicić wiele sesji.

The Tree of Life Original Motion Picture Soundtrack, Various Artists – John Travener, Funeral Canticle

Ciekawie jest również sięgnąć po Dead Can Dance. Dla wielu osób sztandarowy, może nawet zbyt często używany utwór – dla mnie, jak większość dystkografii zespołu, bardzo dobrze pasujący do Przebudzenia.

Serpent’s Egg, Dead Can Dance, The Host of Seraphim

Post Scriptum – obejrzyjcie „Baraka” gdzie został użyty, w kontekście tego, że każdy człowiek może zostać Magiem. Daje do myślenia.

 

Pyrkonowa przygoda I 2017

Serwus wszystkim!

Na początku chciałem podziękować tym, którzy uczestniczyli w naszych warsztatach podczas tegorocznego Pyrkonu, dzięki Wam powstało kilka ciekawych scenariuszy, które będziemy tutaj powoli publikować z drobnymi zmianami. Są super i aż proszą się o jakąś sutą sesje! Oto ten, który powstał podczas niedzielnego “Graj muzyką”, prowadzonego przeze mnie i Merry:

Motyw główny

Otóż akcja scenariusza dzieje się w jakiejś odciętej od świata wsi. Otoczona wysokimi górami oraz gęstymi borami, musiała być zawsze samowystarczalna, bo niełatwo dotrzeć do jakiegokolwiek innego skupiska ludzkiego. Pierwszą ważną informacją o tym miejscu, którą musicie mieć jest to, ze w pobliżu wioski znajdują się ruiny świątyni pewnej pradawnej bogini – Arachni, która przedstawiana jako pół kobieta, pół pająk, była patronką dzieci, strażniczką miru oraz ogniska domowego. Problem polegał jednak na tym, że patronowała ona rasie o której istnieniu dziś już nawet nikt nie pamięta, ale wtedy byli to wrogowie ludzi, a przodkowie mieszkańców naszej wsi brali udział w wielkiej wojnie przeciwko nim. Była to wojna krwawa, pełna straszliwych zbrodni i karygodnych czynów. Obca ludziom rasa została wymordowana, zaś sama Arachnia, pobita i bez swych “dzieci” pozostała w podziemiach ruin świątyni, lamentując za swoją stratą i używając resztek mocy, aby nękać mieszkańców wsi. Nasyłała na nich marną namiastkę swego dawnego ludu: pająki. Pojawiały się one w jedzeniu, straszyły zwierzęta, chmarami napadały na bezbronnych, a co najgorsze, przypominały ludziom o zbrodniach, których ci się dopuścili w minionej wojnie.

Po dłuższym czasie zjawił się wiedzący, który powiedział starszyźnie, że Arachnia może zostać uspokojona jedynie przez ofiary. I tak od wielu lat, każdej zimy jedno wybrane przez losowanie dziecko jest zrzucane do podziemi świątyni, a upadła bogini w zamian nie atakuje osady, ani nie przypomina o zbrodniach. I tak trwało to wiele dziesiątek lat.

Jednakże tej zimy wydarzyło się coś bez precedensu, otóż do ofiary wylosowane zostało dziecko jednego z członków starszyzny, grupy, która dotychczas bezlitośnie trzymała się zasad wyznaczonych przez nieżyjącego już od dawna wiedzącego. Teraz jednak, w obliczu utraty potomka kogoś z władzy, pojawiła się wśród starszyzny pomysł aby przerwać składanie ofiar i pozbyć się Arachni. Rodzi to wiele konfliktów ponieważ dużo rodzin w wiosce już straciło swoje dzieci i teraz będą chcieli zobaczyć jak ginie w końcu ktoś ze starszyzny, która przez tyle lat tak mocno strzegła prawa. Inni będą bali się złamać pakt, a może nawet będą widzieli w nim korzyści, wszakże od kiedy składają ofiary nie było ani suszy, a zbiorów starczało.

Ale co tak właściwie ta pokonana bogini robi z tymi dziećmi? Otóż ona stara się z nich wyhodować sobie na nowo rasę, która została wymordowana. Obrzydliwymi rytuałami mutuje dzieci aby choć przypominały jej dawnych pająkowatych sługów; wypełnia ich ciała ziołami i eliksirami, dodając im kończyn, gruczołów i nowych właściwości. Oczywiście duża część dzieci nie przeżywa przemiany, ale co czwarte staje się mutantem, przypominającym stwora z koszmarów. Zachowuję one część dawnych wspomnień i swojej osobowości, ale mają też niewielką nową część duszy, utkaną na wzór dawnych wyznawców Arachii. Karykaturalna próba odtworzenia cywilizacji.

Gracze to sprowadzeni przez starszyznę specjaliści do eliminacji Arachnii, ale nie są tutaj też przypadkowo. Któryś z nich może być lokalsem, bratem bliźniakiem dziecka zrzuconego w dół ofiarny, ktory wyczuwa, że jego krewny ciągle gdzieś tam żyje. Inny może być dawnym wyznawcą Arachnii, który przybył służyć swej królowej, a jeszcze innym pomysłem jest ktoś na wzór szpiega organizacji na wzór inkwizycji, który ma zbadać doniesienia o dziwnych rytuałach. Pomysłów na mocne osadzenie postaci graczy w historii jest całkiem sporo, a powinni być w niej całym sercem, bo w toku scenariusza czeka ich na pewno niemało ciężkich wyborów, a ja sam koniecznie poprowadziłbym scenę rozmowy z Arachnią w jej pokręconej domenie.

Można z tego zrobić detektywistycznego ktulca, w którym to wieś mieści się gdzieś w Skandynawskich górach, a gracze to coś na wzór ekspedycji polarnej / i ja sam poprowadzę to w ten sposób/; można to zrobić w Warhammerze, gdzie Arachnia będzie po prostu czempionką, któregoś z bóstw chaosu; można i na Świecie Mroku i nawet na DnD w settingu Ravenloft. Możliwości dla mistrza gry jest wiele. Knucie intryg we wsi pomiędzy starszyzną, a różnymi grupami wśród wieśniaków; negocjacje z upadłą boginią; poznawanie losów dawnej wojny i być może nawet rozmowa z ostatnim z weteranów – ciekawe czy żałowałby swoich czynów? -, a może nawet i jakaś wizja przeszłości, albo i cała sesja-retrospekcja, której akcja dzieje się w czasach świetności dla Arachnii.

Jeśli poprowadzicie ten scenariusz, to koniecznie dajcie znać jak Wam poszło!
Hobbit

World of Darkness Song Challenge – Day 17.

Day 17. Werewolf’s first change scene song

Ten przełomowy moment Wilkołaka powinien mieć kopa. Enslaved nie słuchałem tyle, ale mają kilka dobrych kawałków, które dobrze zabrzmią na sesji o szamaniźmie, duchach i walce z upiorami oraz Beshilu. Polecam jeszcze Sigmundskvadet oraz The Sleeping Gods w ich wykonaniu, bardziej melodyczne, podobnie jak Frost. W połączeniu tych dwóch utworów można szczególnie nakreślić 2 stadia przemiany – to w którym bariera między światem materialnym i cieni załamuje się dla naszej postaci i dostrzegamy animistyczną stronę rzeczywistości oraz, wraz z wyciszeniem i ‘Loke’ gdy postać przybiera formę zwierzęcia i zaczna poddawać się szałowi. Wszystko dzieje się gwałtownie szybko, postać nie zdaje sobie sprawy ze skali zniszczeń do czasu aż się nie obudzi.

Frost, Enslaved, „03. Frost / 04. Loke”

Innym metalowym kawałkiem, który powinein znaleźć swoje miejsce ze względu na tekst i melodię jest utwór Type o Negative:

October Rust, Type O Negative, “13. Wolf Moon”

Wiadomo – przemiana jest różna od Patronatu. Zależnie od tego melodia możę być bardziej skierowana do duchów obserwujących przemianę, albo krwawej rozprawy z istotami wokoło.

World of Darkness Song Challenge – Day 16

Spellcasting scene song

Na moment powracamy tutaj do „The Fountain” i Mansella, soundtracku, który ma moim zdaniem bardzo dobry utwór do starć z użyciem czarów.

„The Fountain Original Motion Picture Soundtrack”, Clint Mansell, The Tree of Life

The Fountain Original Motion Picture Soundtrack

Cynthia krzyknęła I wyciągnęła dłoń przed siebie. Lecący między filarami śrut zmienił się w chmurę kropel, a te po chwili w parę, dając chwilę by rzuciła się w bok. Kolejny strzał sprawił, że szkło okna przy którym stała zmieniło się w matową siatkę pęknięć. Następne  zaczęły obłupywać czarną, marmurową kolumnę o którą się opierała. Kiedy stwierdziła, że czas jest odpowiedni, wymówiła słowa inkantacji. Wpierw niesłyszalnym szeptem, które narastały z każdą sylabą w miarę jak wokół sypało się więcej odłamków kamienia z kolumny. Wyszła, stąpając boso po chropowatej, chłodnej podłodze, kule zatrzymujące się krok przed nią. Mężczyzna zaklął i rzucił bezużyteczną strzelbę. Stał teraz naprzeciwko niej, jego nagie ramiona i tors wytatuowane w geometryczne, bladoniebieskie linie, labirynt oplatający wszystko prócz głowy. Z niej wychodził wbite żyletki i gwoździe, w miejscu wbicia otoczone gnijącą skórą, z której powoli ciekła ropa. Zaczął wypowiadać głośno słowa inkantancji. Betonowa podłoga zaczęła drżeć i lampy zaczęły tryskać żólto-pomarańczowymi iskrami, kiedy jarzeniówki wybuchały szklanymi odłamkami. Kolejny szelest dłoni przecinającej powietrze. Cynthia, nie czekając na efekt tego zaklęcia zatrzymała się za kolejną kolumną ciężko oddychając. Po dłuższej chwili ciszy nabrała powietrza w zbolałe płuca i wyjrzała. Zobaczyła jak całe pomieszczenie oświetlają jedynie iskry. Zatrzymane w powietrzu, jak ogniki w ciemności.  Część tego światła odbija się od leżących na ziemi i zawieszonych w powietrzu odłamków szkła. Czas stanął dla całego holu – tylko magowie patrzyli na siebie, wiedząc o wzjamnych, bijących sercach. Kobieta wyszła i wyciągnęła kamień z wypisanym na nim greckim słowem. Oznaczało Prawdziwą Śmierć.
Soundtrack też  z zupełnie innego dzieła, może bardziej skierowanego do Mrocznych Wieków. Jednak gdy Gracze należą do tajemnych bractw, walczących o panowanie nad światem to w gruncie rzeczy wieżowce są ich zamkami, akolici – marionetkami, a rytuały i eksperymenty jakie odprawiają naruszają materię rzeczywistości.

Amnesia: The Dark Descent Game Soundtrack, Mikko Tarmia, Brennenburg Theme

Amnesia: The Dark Descent Game Soundtrack

Warsztaty Improwizacji na obozach tematycznych RPG

Lipiec-Sierpień, czyli dwa miesiące kiedy część naszej załogi dowodzi drużynami na obozach tematycznych RPG, dzieląc się doświadczeniem, wiedzą i pomysłami, które gnieżdżą się w głowie.

Tym razem na dobrze Wam już znanych warsztatach improwizacji, udało nam się całą grupą (dziękujemy aktywnej publiczności!) stworzyć ciekawy pomysł na scenariusz przygody w…. Disneylandzie.

Wbrew oczywistym skojarzeniom, historia wcale nie ma być radosna I beztroska niczym dziecięce zabawy… To smutna opowieść o walce z demonami przeszłości, o zmierzeniu się z historią i wydarzeniami, o których nie da się zapomnieć.

Gracze wcielają się w postacie emerytów, powracających po latach do Disneylandu. Każdy po przejściach, z gęstą siwizną we włosach i potężnym bagażem doświadczeń spoczywającym na barkach.

Dawno temu, kiedy jako dzieci przyjechali po raz pierwszy do Disneylandu, zdarzył się tragiczny wypadek. Grupka kilku (czterech, może trzech) wiernych kumpli szalała na roller coasterach, podziemnych spływach, gabinetach luster, domach strachu i wszelkich dostępnych uciechach przeznaczonych dokładnie roześmianym urwisom. Byli królami życia w tym jednym radosnym dniu. Często mówi się, że 100 razy może się nic nie stać, ale ten sto pierwszy raz może okazać się zabójczy… I tak faktycznie było przy kolejnym wjeździe do Gniazda Piratów. Chłopcy uparli się, żeby po raz ostatni tego dnia zaliczyć ukochaną atrakcję, mimo, że była już zamknięta. Czego nie robi się z kumplami, cytując klasyka… Pech jednak chciał, że wybryki urwisów zostały srogo ukarane, a jeden z nich nie doczekał końca wycieczki i wyleciał z łódki… Przerażeni chłopcy uciekli, zostawiając za sobą bajkowa krainę. Po kilku godzinach zebrał się tłum, a obsługa już wiedziała co się stało.

Teraz po wielu, wielu latach przyszedł moment rozprawienia się z przeszłością i wydarzeniami z młodości. Trzech staruszków, świadomych swojego sędziwego wieku i rychłej kapitulacji wobec woli życia, postanawiają odkopać wspomnienia i nawiedzani nocnymi koszmarami wrócić, aby uwolnić duszę biednego Adasia.

Co tak naprawdę wtedy się stało? Kto był odpowiedzialny za wypadek? Jak Adaś zginął i co chcieli ukryć chłopcy? Odpowiedzi szukajcie na sesji 😉

Przy okazji warsztatowej burzy mózgów pojawiło się kilka pomysłów prologu przygody.

Oto jeden z nich:

Wyobraźmy sobie Disneyland – krainę Kaczorem Donaldem i Myszką Miki płynącą. Raj dla każdego uśmiechniętego szkraba. Zgiełk, muzyka, parada kolorowych postaci, roześmiane buźki zadowolonych dzieci i zmęczonych, ale równie podekscytowanych dorosłych. W oddali widać pędząca po szynach rakietę z Toy Story, gdzieś z głębi dobiegają wrzaski i krzyki z domu strachów Rodziny Addamsów, a nad wszystkim unoszą się gęste i lepkie kawałki różowej waty cukrowej.

Przed złotą bramą stanęło trzech przygarbionych, siwych niczym śnieg staruszków, którzy podparci – każdy jeden – na lasce, stukocząc obcasami w kocie łby, powoli przesuwają się w stronę wejścia, ale wyraźnie wyzwanie jest zbyt wielkie. Na twarzach widać skromne ślady łez, a zastygłe w obawie oczy wyrażają jedynie rychłą chęć powrotu do domu… stchórzyć czy nie? Oto jest pytanie.

Każdy jeden w krótkim przebłysku wspomnień widzi swoje życie, ostatnie wydarzenia, rodzące się wnuki, dzieci, ślub, pierwszą pracę, ukończenie szkoły, młodość, aż w końcu powrót do tego jednego pechowego dnia… i już widać delikatnie zamazany czarno-biały obraz, gdzie trzech chłopców wybiega co sił w nogach przez olbrzymią bramę Disneylandu, głośno nawołując swojego czwartego kolegę, który powoli dochodzi do bramy
– “No chodź, Adaś, nie ma na co czekać, już księżyc widać na niebie, to koniec dnia!” – echo pospiesznych komunikatów wyartykułowanych przez chłopięce gardła.
– “Idźcie, ja zaczekam…. ” – zdaje się cicho odpowiadać Adaś…

** za pomysł scenki prologu dziękujemy Paulinie 🙂

A przed Wami kawałki muzyczne, które obraliśmy za główne inspiracje do tej opowieści.

Harry Gregson Williams – Light of Life (Ibelin)

Light of Life

James Horner – Southampton
Southampton

ZjAVa 2016 – Graj Muzyką – Warsztaty Improwizacji

Jak co roku, zawitaliśmy z prelekcjami na ZjAVie. Frekwencja dopisała, za co niezwykle dziękujemy!

A przed Wami skrót burzy mózgów podczas warsztatów – Graj Muzyką. Tym razem skupiliśmy sie na ułożeniu scenek pasujących na epilogi i prologi!

Dark Celtic Music, Samhain, Celtic Festival of the Dead

https://www.youtube.com/watch?v=Vz5aUH4kGWo

Jak sama nazwa wskazuje pojawiły się pomysły otwarcia sesji klasycznym tańcem umarłych. Pierwszy opis przedstawiał powoli wyłaniający się z cienia dzwon z bijącym sercem, a zaraz za nim wjeżdżające po szynach drewniane figurki, które miarowo na zmianę uderzały żelaznymi młotami w dzwon, powodując narastający charakterystyczny dźwięk. Światło powoli padało na widniejący za dzwonnicą ogromny płaski stół i kościstą dłoń skrytą w czarnym rękawie. To Śmierć. Kościstymi paluchami przestawiała z gracją małe ludzkie figurki ustawione na planszy. Gra o życie wciąż się toczy, a sędzia jest jeden.

Innym pomysł, który padł opisywał niebo, które w jednej chwili przyćmiła chmara wampirów, które z demonicznym jazgotem, przepoczwarzając się jeszcze z owadzich postaci atakowały miasto.

Tschernobyl – Imperium's Collapse, Job Karma

Tu od razu pojawiły się pomysły sci-fi. Cyberpunkowy klimat dużego korporacyjnego miasta, kolorowe neony i maszyny wokół. Wgłębiając się dalej w utwór powstały pomysły scen erotycznych w wykonaniu robotów. I tak narodził się opis robota o typowej męskiej sylwetce, siedzącego na krześle, wokół unoszący się zapach dymu i słodkiego kadzidełka. Słychać zgrzyty kółek zębatych i mechanizmów odpowiadających za ruch robota. Światło rozświetla prężącą się przed naszym bohaterem panią-robot, która na swój mechaniczny sposób stara się poruszać z gracją. Pojawia się zbliżenie na jej błyszczące części szkieletu, a w ramach ponętnego striptizu zdejmuje z siebie poszczególne elementy – śrubki, kółka, kółeczka, zębatki… Aż w końcu mechanizm zatrzymuje się, a z kobiety-robota unosi się dym, jej głowa zwisa bezwiednie, widać tylko unoszące się iskry…

The Fury of Dawn, Inon Zur

The Odyssey – Audiomachine

Dwa ostatnie kawałki poświęciliśmy także na wykreowanie głównych antagonistów. Tutaj pojawiły się pomysły na różne wariacje wizji samej Śmierci – od klasycznego wizerunku nawiązującego do danse macabre, poprzez postaci biznesmenów z czarnymi aktówkami wypełnionymi po brzegi ludzkimi duszami (piękne nawiązanie do codzienności i niewolnictwa względem pracy) oraz bardziej futurystyczne wizje robotycznej Śmierci, podczepionej przewodami do ogromnego “silnika życia”.

Macie jeszcze jakieś pomysły? The stage is yours, zapraszamy do komentarzy 🙂