KOMIKSY ZE ŚWIATA D&D

Na początku zaadresujmy tarrasque’a w pokoju. Do premiery Baldur’s Gate 3 zostało kilka miesięcy i odliczam dni, czekając na wydanie tej gry. Także kiedy Egmont zapowiedział wydanie po polsku komiksów w uniwersum D&D wiedziałem, że prędzej czy później wpadną w moje ręce. Nie dlatego, że jestem wielkim fanem komiksów (od tego mamy Marchewę!), tylko dlatego że jestem fanem Dungeons & Dragons. Nie jestem jednak ślepym fanatykiem. Wizards of the Coast zaszło mi za skórę, wydając często przygody i dodatki, którym ewidentnie czegoś brakowało, nie wspominając już o niedawnej aferze z OSR. Mimo to, mam wielki sentyment do Zapomnianych Krain, bo jako dzieciak zagrywałem się w gry komputerowe i równolegle w trzecią edycję. Także pamiętajcie, ta recenzja jest pisana z perspektywy osoby, która uwielbia D&D i nie może już wysiedzieć w oczekiwaniu na grę (bo też, powiedzmy szczerze, w obszarze gier komputerowych była gigantyczna posucha za czasów 5e).

Dobra, mając za sobą ostrzeżenie o mojej profesjonalnej bezstronności albo jej braku, przejdźmy do recenzji. Póki co wydane zostały dwa komiksy – Legendy Wrót Baldura i Zaćmione Życzenie. Pierwszy z tytułów jest początkiem krótkiej sagi, która będzie składać się z pięciu zeszytów. Drugi tytuł nie jest częścią żadnej sagi i cała historia jest zawarta w jednym zeszycie.

Legendy Wrót Baldura

Ponieważ, jak już ustaliliśmy, jestem bardzo bezstronny, to jako pierwszy chwyciłem zeszyt z Legendami Wrót Baldura licząc, że znajomość komiksu pomoże mi jeszcze lepiej wczuć się w grę. Szczerze mówiąc, myślę, że się udało. Komiks jest naprawdę dobry!

Mimo, że zeszyt zakłada bycie częścią sagi, to historia w nim opowiedziana jest zamknięta. Nie jest wybitnie skomplikowana, ale nie jest też strasznie prosta. Zakładam, że w drugim tomie bohaterowie powrócą z nowymi wyzwaniami. Co traktuje jako duży plus, bo szlag by mnie trafił, gdyby komiks kończył się cliffhangerem i kazał czekać na wydanie kolejnej części. Akcja dzieje się w tytułowym mieście Wrót Baldura (duh!) podczas okresu, kiedy Kult Smoka zaczyna mieszać na Wybrzeżu Mieczy. Tak, dobrze się domyślacie, dzieje się to zatem w czasie znanym z kampanii Tyranny of Dragons.

W ogóle, czytając ten komiks, miałem mocne poczucie czytania opowieści z sesji, co traktuję jako kolejny plus. Historia skupia się dookoła czwórki postaci, które wpadają na siebie przypadkowo i postanawiają współdziałać. Wiecie, jak każda drużyna na sesjach D&D. Cholera, udało im się nawet uchwycić toksyczne cechy graczy i sprytnie ukryć je pod płaszczami postaci! Mamy nieśmiałą graczkę wcielającą się w Shandie, która za mało się odzywa i jej obecność gdzieś umyka, bo jest zakrzyczana przez resztę drużyny. Nawet mimo tego, że jej postać jest dość bezpośrednia i konkretna. Mamy gracza, który cały spotlight stara się ukraść dla siebie (w roli Minsca). No dobra… może tutaj to już trochę projekcja ze strony MG-starego-wyjadacza, ale serio, mam problem z ekspozycją postaci. Shandie, niziołek-łotrzyca ma bardziej rolę sidekicka dla innej postaci w drużynie – Krydle’a. Minsca z kolei wszędzie jest pełno. Z jednej strony rozumiem, bo wskrzeszenie tej postaci ma pochwycić serca wszystkich fanów starych gier. Nie ukrywam, pod moim nosem też pojawił się uśmiech, kiedy ta postać pojawia się na samym początku komiksu. Bardzo jednak szybko autorom udało się mnie zmęczyć jej ciągłym rzucaniem humorystycznych frazesów. Tutaj też należy podkreślić, że same dialogi nie są górnych lotów. Choć przyznam, że nie przeszkadza to w ogóle we frajdzie z czytania.

Mimo to, jest to zaledwie drobny zgrzyt w ogólnie fajnie opowiedzianej historii. Polubiłem czwórkę bohaterów i czytając komiks miałem wrażenie udziału w fajnej sesji. Tym bardziej, że rysunki i oprawa graficzna są fenomenalne! Jeśli chodzi o Legendy, to czekam na drugi tom z niecierpliwością, bo złapałem się na tym, że chcę wiedzieć co było dalej! Pojawiła się też u mnie nadzieja, że postaci z komiksu pojawią się w grze. Czas pokaże.

Zaćmione Życzenie

I przechodzimy do drugiego z komiksów, który został wydany. Też chwyciłem go ochoczo, czując, jakby nie patrzeć, niedosyt po Legendach Wrót Baldura i… to był błąd. Nie dlatego, że Życzenie jest złe, tylko dlatego, że Życzenie jest zupełnie innym typem komiksu i historii. Zaćmione Życzenie to historia o relacjach między bohaterami, a nie o przygodzie i akcji. Także nie róbcie tego błędu, co ja i dajcie sobie odpocząć między tymi opowieściami.

Życzenie ma zupełnie inną strukturę, niż Legendy. Opowiada historię drużyny, która startuje od poziomu 2 i kończy na poziomie 20. Skąd wiem, że od drugiego, a nie od pierwszego? Odpowiedź na to pytanie znajduje się na końcu tej recenzji. Ale zaraz, zapytacie, przecież ten komiks nie jest wcale dużo dłuższy od Legend! Jak oni to zmieścili? Doskonałe pytanie! Odpowiedź to retrospekcje i niedopowiedzenia.

Akcja zaczyna się w bliżej nieokreślonym czasie (choć jakiś teoretyczny nerd – na pewno nie ja – mógłby wydedukować że musi to być okolica 1494 roku DR), od sceny, w której postaci ewidentnie są u szczytu mocy. Potem cofamy się w czasie, aż do momentu, gdy się poznają i skaczemy po scenach z ich przeszłości. W tych scenach czasem zdarza im się napomknąć o swoich innych przygodach, ale nie jesteśmy ich świadkami. Niestety, dla mnie to nie zadziałało. Nie poczułem więzi z żadną z postaci i ich los był mi mniej lub bardziej obojętny. A autorzy robią naprawdę wszystko, żeby czytelnik bohaterów polubił. Im mocniej jednak naciskali, tym ja mocniej czułem opór przed poczuciem sympatii do nich. Nie chcę czytać wzmianek o ich przygodach, wolę je zobaczyć. Zamiast tego duży nacisk został położony na relacje i rozmowy między nimi. Oraz bardzo, BARDZO dużo przytulania. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem przeciwnikiem kontaktu fizycznego, ale na litość Tiamat, co drugą stronę ktoś tam się w kogoś wtula. Rozumiem, że ma to służyć podkreśleniu więzi i bliskości między postaciami w drużynie, ale trochę traci siłę swojego przekazu, jeśli pojawia się na co drugiej stronie. Ba, dzięki temu w ogóle nie wyłapałem, że gdzieś tam był jeszcze wątek romantyczny między dwójką postaci i zorientowałem się dopiero kiedy zostało to powiedziane wprost.

Po przeczytaniu ostatnich plansz komiksu, zdumiał mnie widok kart postaci. Na ostatnich stronach zeszytu znalazły się gotowe karty bohaterów historii. Jeden arkusz dla postaci na poziomie 2, a drugi arkusz dla postaci na poziomie 20. I kiedy je zobaczyłem, coś kliknęło. Podczas lektury nie polubiłem szczególnie żadnej z tych postaci, ale… zagrałbym nimi sesję. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale całą historia jest opowiedziana w taki sposób, aby zachęcić czytelnika do kontynuacji jej poprzez zagranie sesji! Nie będę serwował tu spoilerów do fabuły, ale uwierzcie mi, że ujrzenie tych kart sprawiło, że to wszystko zaczęło mieć sens. Niestety, karty zawierają tylko podstawowy arkusz, więc jeśli któryś z graczy chce wcielić się w jedną z postaci czarujących, musi poświęcić kilka minut na wybór czarów. Lub, wiecie, trochę więcej czasu, jeśli by wybrać wariant 20-poziomowy).

Finalna ocena

Gdybyście mnie spytali, który z tych komiksów podobał mi się bardziej, to bez wahania odpowiadam, że Legendy Wrót Baldura. Jest to moja ocena, którą się z Wami dzielę w swojej nieograniczonej bezstronności, o której już tyle pisałem. Naprawdę jednak uważam, że Legendy są spójniejsze wewnętrznie i przyjemniejsze w lekturze. Zaćmione Życzenie dużo by zyskało, gdyby nie musiało zmieścić się w jednym zeszycie. Gdyby autorzy pokazali poprzez przygody, jak relacje między postaciami powstają, zamiast tylko mówić, że te więzi tam są, na pewno historia by zyskała w moim odbiorze. Mimo to, znajdziemy tu solidny kawałek opowieści, a dodatkowe punkty łapie na pewno za dołączone karty postaci i wywołanie u mnie chęci opowiedzenia ich historii po swojemu.

Reasumując, Legendy Wrót Baldura to mocne  8/10, podczas gdy Zaćmione Życzenie to 6/10.  Choć ta bezstronna i absolutnie obiektywna ocena moooooże być leciutko skrzywiona przez to, że czekam na Baldurs Gate 3. Jak również przez to, że są to dwie zupełnie różne historie, opowiedziane w zupełnie różny sposób, które przeczytałem jedna po drugiej i, chcąc nie chcąc, porównałem je względem siebie.

Legendy Wrót Baldura

Wiele pokoleń temu Wrota Baldura, bogate miasto położone na granicy Wybrzeża Mieczy i Zachodnich Ziem Centralnych, zostało uratowane przed zagładą przez Bohaterów. Obecnie grozi mu nowe niebezpieczeństwo, sprowadzone przez odrodzony Kult Smoka. W obronie Wrót Baldura staje nowe pokolenie bohaterów.   

Autorem scenariusza albumu jest kanadyjski scenarzysta i rysownik Jim Zub („Batman: Urban Legends”, „Uncanny Avengers”), natomiast rysunki wykonał również pochodzący z Kanady ilustrator Max Dunbar („Batman Beyond”).

Zaćmione Życzenie

Gdy Wyspom Moonshae zagrozi wojna, legendarni bohaterowie powrócą stawić czoło straszliwemu przeciwnikowi. Na tle zachodzących w Zapomnianych Krainach przemian, młoda Helene i jej przyjaciele wyrastają z nieokrzesanych żółtodziobów na potężnych wojowników. 

Zupełnie nowa, pełna rozmachu opowieść, którą stworzyli scenarzysta B. Dave Walters i rysowniczka Tess Fowler. Emocjonujące połączenie wielkiej historii, przygody i akcji.