Stradiv – mędrzec, który zbłądził

Można by powiedzieć, że Jaraziel był dobrym królem w elfickim królestwie. Można by powiedzieć, że pradawne zło przetaczające się przez świat było nieuchronne, a jedynie elficka magia mogła je powstrzymać. Można by też powiedzieć, że oddanie życia za swoich ludzi i zawieszenie swojej duszy w przestrzeni jest najwyższym poświęceniem. Ale tak powiedzą ci, którzy nie znają szerszego kontekstu. Głupia masa łyknie wszystko, co powie im się dość dostojnym głosem z balkonu królewskiego pałacu…

Prawda natomiast jest taka, że najpotężniejszy z dżinów – ten, który oszukał samego króla demonów – został pochwycony właśnie przez króla elfów, Jaraziela i był zobowiązany spełnić jego trzy życzenia. Lecz nawet najstarszy i najmądrzejszy z nacji, która jako pierwsza stąpała po ziemi, nie mógł uciec przed przebiegłością Dżina. Jaraziel był próżny i pierwszym jego życzeniem było zyskać nieśmiertelność bez jakiegokolwiek ubytku na zdrowiu, zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Następnie przez wiele lat Król nie wypowiedział kolejnych życzeń, aby sprawdzić, czy dżin go nie oszukał. Okazało się że moc działa dokładnie tak, jak sobie tego życzył. Tak bezpośrednie i korzystne interpretowanie słów uśpiło czujność Jaraziela. Dżin natomiast, musząc oczekiwać lata, poprzysiągł zemstę na swoim ciemiężcy. Następne życzenie było przemyślane i z korzyścią dla wszystkich ras, które popadły w wielką wyniszczającą wojnę. Takie najbardziej lubił przekręcać złośliwy Dżin. “Niech wszystkie ludy tej ziemi bezkrwawo zjednoczą się w jednym wspólnym państwie pod moim berłem”. Co mogło pójść nie tak? Otóż Dżin wykorzystał moc demonów z innego wymiaru, aby stopniowo zniewolić ludy tego świata i w końcu oddać je pod władanie autorowi życzenia. Niedobitki uciekając łączyły się pod jednym sztandarem, ale czy o to chodziło Królowi? Ostatnim życzeniem Jaraziel chciał posiąść moc, aby powstrzymać to, co sprowadził na swój świat i tu po raz kolejny Dżin zadrwił z niego. Wykorzystał rzucone szybko i w emocjach słowa Króla.  Dał mu moc, która mogła wygnać złe moce, lecz za wysoką cenę. Można było tego dokonać poświęcając wspomnienia i… zamieniając się w kamień po wsze czasy. Niewiele myśląc i czując ciężar odpowiedzialności, oszukany król wykorzystał moc zastygając w majestatycznej pozie, trzymając w rękach coś, co było dla niego najcenniejsze – najznamienitsze skrzypce, jakie widział świat. Krótko trwał jednak czas pokoju i dobrobytu. Istoty z okolicznych krain zawsze szukać będą zwady i tego, co je dzieli zamiast łączyć. Wymarzona idylla Jaraziela szybko rozpadła się, a pod jego stopami rosły i upadały kolejne cywilizacje.

W latach bezpośrednio poprzedzających wydarzenia, które poznacie razem z nami, ktoś bardzo potężny zaczął interesować się starożytnym posągiem i stojącą za nim historią. Aura dawnego zaklęcia nadal unosiła się w pobliżu statuy przyciągając, kusząc potęgą. Lecz jedyną szansą na poznanie tamtych wydarzeń było przebudzenie ich naocznego świadka. Jak pełna bólu i rozczarowania była informacja o braku jakichkolwiek wspomnień w głowie ożywionego posągu… Bo Stradiv faktycznie niewiele pamiętał ze swojej przeszłości. Poświęcił swą wiedzę i wspomnienia, by ratować tych, na których mu zależało. Porzucony w lesie przez zawiedzionego odkrywcę, zaczął jednak powoli przypominać sobie dawne nawyki. A jako imię przybrał słowo, które dostrzegł wyryte na jedynym przedmiocie, który miał ze sobą…

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz