RPGowy Alfabet Muzyczny – Ś jak śmierć

Ś nie jest co prawda ostatnią literą
alfabetu, ale może być zwiastunem ostatnich chwil postaci graczy.
Czy będzie to podczas starcia ze swym nemezis nad rzeką
lawy, od ostrzału orbitalnej artylerii, kłów złowieszczego wilka
(bądź klasycznie, szczura) czy po prostu niefartownego rzutu na
unik, bo i tak się czasem ginie, wypada ten moment zaznaczyć
wyjątkowym utworem. Czymś co udekoruje ars moriendi gracza.
Oto garść moich skarbów które przez lata puszczałem w czasie
zejść postaci.
Gortoz a Ran, Black Hawk Dawn, Hans
Zimmer
Absolutna klasyka do umierania, moi
gracze kiedy słyszą pierwszą nutę ronią łzy jakby oglądali
śmierć Mufasy. Porywa za serce, targa duszą i uczuciami. Nie ma co
tu więcej mówić, pozostaje tylko opisać krótko ostatnie chwile
herosa, kiedy jego dusza unosi się do zaświatów, a pewna kobieta
gdzieś na drugim końcu świata roni łzy.
Leave No Man Behind, Black Hawk Dawn,
Hans Zimmer
Pozostając w tematyce Black Hawk Dawn.
Ten kawałek ma inny nastrój, wydaje mi się trochę bardziej
podniosły i do tego jest dłuższy. Widzę pod niego długi opis,
najpierw retrospekcja z dokonań postaci, jej przejście od pucybuta
do oficera gwardii imperialnej, ważniejsze osiągnięcia i spotkane
postacie, porażki oraz sukcesy a w tle gdzieś ta postać powoli
upada od śmiertelnego ciosu. Bębny dodają podniosłego nastroju,
można nawet wspomnieć o pogrzebie wojskowym który kiedyś nastąpi.
Z salwą honorową i cmentarzem pełnym towarzyszy broni.
Gothic 2 piano, Gothic 2, Kai
Rosenkranz

Może za bardzo kojarzyć się z grą,
ale ma w sobie dostojeństwo i chyba warto byłoby to rzucić np.
podczas sesji Monastyru kiedy po pojedynku obaj walczący leżą i
umierają. Poległy jednocześnie i honor i duma, a nad wrzosowiskiem
budzi się dzień.

Will The Circle Be Unbroken,
Bioshock Infinite 2, A. Habershon
Teraz mały i niepozorny czarny koń. Wydawałoby się,
że nie jest to coś do umierania tak bardzo jak poprzednie utwory (a
szczególnie dziwnie wypada przy pierwszym kawałku) ale teraz
wyobraźcie sobie, że puszczacie coś takiego na epilogu. Kiedy
opadł bitewny pył, pierścień już w wulkanie,
świat (podobno) uratowany i MG snuje
długie podsumowanie, podczas którego okazuje się, że główny zły
wcale do końca zły nie był, a wasza śmierć nie oznacza końca
wojny. Bitwa wygrana, ale wojna nadal trwa.

The Sound of Silence, Sounds of Silence, Simon & Garfunkel

Na
koniec mały banał z Watchmenów ale warto o nim pamiętać.
Spokojny kawałek do opisania osiągnięć postaci, na tyle długi,
że można uronić łezkę czy dwie.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz