Wpisy

Odpowiedzi #1 – Kaczor

Poprzez komentarz na polterowym blogu Cravena Kaczor poprosił o poszerzenie następującego tematu:

(…)prezentacja, “dziewiczy” wjazd do jakiegoś niezwykłego, słynnego miasta, Amberu, Throalu, Night City, itd. Miasta nowego nie tyle dla gracza, co dla jego postaci, kawałek który ruszy nawet starego wyjadacza (albo chociaż sprawi że w jego zblazowanych oczach pojawi się przez chwilę dawny, młodzieńczy blask!). Coś co podkreśli wagę tych kilku(nastu) zdań ogólnego opisu. Ja na przykład, kiedy gracze wjeżdżali do jednego z najwspanialszych miast na kontynencie (świat fantasy) użyłem tego:

Było nieźle.

Uf. Pojechał.

Ok., osobiście nie znam żadnego z wymienionych przez Kaczora miejsc, niemniej jak rozumiem:
– kontekst dowolny, nie tylko fantasy;
– podkład pod scenę zaprezentowania nowego obszaru zamieszkałego przez ludzi;
– coś, co ma szczególnie mocno podkreślić: „tak, to miejsce jest zajebiste”.

Osobiście raczej takich scen nie robię, gdyż moje sesje z zasady nie są zbyt efekciarskie i jestem gówniany w tworzeniu opisów, przez co łatwiej mi przeprowadzić sesję w karczmie czy wiosce, niż wielkim mieście.

Ja pojadę w fantasy.

Gdybym jednak naprawdę chciał coś takiego zrobić, wybrałbym:

1. Two Worlds 2 – Voices of the Past

Chciałbym umieć jakoś konkretnie podzielić ten utwór, jednak nie jestem w stanie – przejścia w nim są bardzo płynne. Niemniej zacząłbym od krótkiego wprowadzenia niepewności (rozsuwa się mgła – mrużycie oczy pod wpływem światła) i opis właściwy rozpocząłbym od 00:12, szybko ilustrując wrażenie ogólne (światło, ruch, zarys kształtów). Od 00:38 można skupić się na kilku szczegółach, które wprowadzamy wpierw wyliczając, by o 01:04 poinformować, że gracze są już w ruchu – marszu, pojeździe – i dostrzegają kolejne warstwy miejsca im całkiem obcego. 01:43 to moment podkreślenia zachwytu lub – nawet lepiej – odwołania do wspomnień jednej z postaci lub dawnego, pozytywnego wydarzenia z sesji. 02:17 otwiera minutę końcowego opisu, po którym następuje stopniowe wyciszenie.

Dorzuciłbym to równie dobrze do steampunkowego miasta, jak i elfiej wsi, wodospadu czy miasta w chmurach, jak i nawet do sceny erotycznej (gdybym z jakiegoś powodu miał chęć podczas SESJI wprowadzać sceny erotyczne O_o). Co poradzić – ten utwór to po prostu good shit.

2. Assassins Creed 2 soundtrack – Heart / Flight Over Venice 1

Problem z tymi kawałkami tkwi w tym, że są Epickie. I mówię serio – jak się nieco podkręci głośniki, potrafią tak skupić na sobie uwagę i wstrzyknąć taką dawkę heroizmu, że aż głupio nam będzie zniżyć się do zwykłego, rozrywkowego charakteru sesji ; ).

Heart zdecydowanie lepiej sprawdzi się jako mocne uderzenie, powoli się rozkręcamy, a od 01:40 dajemy czadu. Wraz z upływem czasu można wręcz sobie pozwolić na żywą gestykulację, powstanie z miejsca, rozentuzjazmowany wyraz twarzy. 03:17 to moment na powrót do prozaicznego, życia, dopełnienie obrazu wrażeniami i pytanie: „co robicie?”.

Flight Over Venice 1 możemy zastosować w podobnej funkcji. Można też sięgnąć po Audacity i po prostu wyciąć wszystko do 01:08, by nie mierzyć się ze zbyt dużym przejściem instrumentalnym. Myślę też, że scena – inspirując się tytułem utworu – świetnie by wyrażała się lotem (czy to postaci graczy, czy wręcz „kamery”) nad opisywanym miejscem.

3. Medieval 2 soundtrack – Amen

Tym razem utwór bardzo mocno ukierunkowany na RPG okołośredniowieczne (powstaje setting na Światotworzenie „Krzyżowiec” – tam by pasowało idealnie). Jeżeli gramy w Europie lub graczom po prostu nie będzie przeszkadzało, że tekst utworu to, jeżeli dobrze słyszę, „Alleluja, amen, alleluja, hosanna, amen”.

Zaletą utworu jest, że składa się właściwie z czterech utworów obecnych w grze. Wpierw mamy wyraźny śpiew chóru, później fajną solówkę na… em… gitarze (?), później – przygnębiająco odśpiewany, dziewczęcy finał treści, uwieńczony wyraźnymi organami. Jak to wykorzystać? Choćby opisem od szczegółu do ogółu: kaplica / świątynia / katedra z zakonnikami, proszącymi o zwycięstwo króla w wojnie → minstrel, samotnie prosząc o datek pod drzwiami karczmy → służka rozwieszającą pranie swej pani, modląca się, by nie została dziś pobita → zwrot na pochmurne niebo. Po czym gracze przejeżdżają przez bramę, utwór się zmienia.

4. Black Moon Chronicle soundtrack – Empire / (untitled)

Heh, ale starocia wygrzebałem. No trudno.

Oba utwory są bardzo krótkie i skrajnie różne, stąd pierwszy z nich – w intro gry promował Imperium – świetnie nadaje się do podkreślenia potęgi wielkiej fortecy lub kroczącej armii. Nie wyobrażam sobie, by mogło tu zabraknąć ubranych w jednolite stroje żołnierzy kroczących dumnie i wyprostowanie, z zasłoniętymi twarzami.

Utwór bez tytułu – wykraczający poza normalny soundtrack, zatytułowałem go więc intuicyjnie, zgodnie z funkcją, gwałcąc w ten sposób inny utwór z soundtracku o tym samym tytule – odzwierciedla natomiast miast pobożne, święte, czyste. Według mnie idealny miks stanowiłoby kontrastowe opisanie dwóch przeciwstawnych potęg – wpierw upajających się potęgą legionów, później – pokornie przyjmujących sakramenty rycerzy w oświetlonej katedrze. Można zresztą tego użyć także w przygotowaniach do bitwy.

—–

Jeżeli macie inne prośby o pomoc, nie krępujcie się. Jesteśmy, by służyć, blog jest dla czytelników – chętnie pomożemy Wam szukać rozwiązań.

Prawdopodobnie w piątek notkę na ten sam temat wrzuci Craven.

Już teraz jednak informuję, że Świstak wyjechała na dwa tygodnie larpować ze Szwedami, o czym zresztą informowała mnie już dość dawno temu. Prawie na pewno więc przez najbliższe dwa poniedziałki nie uraczy nas swymi światomrocznymi wpisami.

Niedzielna polecanka #22; Podsumowanie stycznia


Niedzielna polecanka #22

Gu-qin to jeden z najciekawszych instrumentów, jakie znam. Jak wszystko, co chińskie, jest wypchany symboliką w każdym calu, ma niezwykle ważną rolę w kształtowaniu się muzyki swojego kręgu kulturowego, a jednak grają na nim nieliczni. Rzadkie nagrania są często o słabej jakości zapisu (jak chociażby świetny utwór Shenren Changa), nie jest to więc też najbardziej znany instrument. Chociaż trochę pomógł mu Hero (utwór “In the chess court” jest elementem soundtracku, polecam całość), do porównania od 1:15:

Jako jednak, że utwory na Wikipedii nie są fenomenalne (co nie znaczy, że nie da się ich wykorzystać), można pobawić się jeszcze tym (podobno niektóre z nich to koto, ale coś różnicy nie słychać):

Kiedyś sprezentowałem postaciom w L5K ozdobny gu-qin. Założenie mechaniczne: jeżeli gra na nim ktoś o rozwiniętej Muzyce, po każdy wydaniu punktu pustki gracze wykonują test pustki o ST 20. Jeżeli im się uda, nie tracą punktu.

Gracze nie użyli gu-qinu ani razu. Bo nie chcieli ciągać za sobą grajka. Toteż albo grali na nim poza walką, dla zabawy, albo wcale.

Wskazówka: następnym razem gu-qin będzie grał sam z siebie. I będzie świetne źródło muzyki umotywowanej.

Ilustracja pochodzi z Wikipedii. Wspaniała jest korona tego drzewa.

Podsumowanie stycznia

Miesiąc największych porażek: pominięcie jednego wpisu niedzielnego (Khakon), dwie obsuwy środowe (grałem na kongach). Niby nic, jednak plama na honorze pozostaje.

W dodatku pomyliły mi się już numery polecanek. Eh.

Jako, że Abbadon nie daje znaku życia, wykreśliłem go z ramek aktualizacji. Jest jednak szansa, że już w poniedziałek zobaczycie wpis nowej autorki. Zapraszam do zwiedzania, gdyż takiej muzyki jeszcze u nas nie było. Rozmowy o współpracę toczą się jeszcze z dwoma osobami, mam nadzieję też na przynajmniej jeden tekst gościnny.

Oczywiście zachęcam wszystkich zainteresowanych do współpracy.

Blog się nieco rozwinął. Zainstalowałem u góry strony działy z informacjami, które powinny sporo ułatwić. A że dużo osób trafia na blog przypadkiem, szukając konkretnych zespołów, dział „Czym są gry fabularne?” uznałem za konieczny. Dział „Język naszych notek” precyzuje pojęcia, które dawno temu definiowałem, jednak dla niektórych mogą być już niejasne (warto zwrócić uwagę, że zmieniłem kilka terminów).

Khaki to mistrz świata i każdy o tym wie, niemniej szczególnie ważne jest, że rozpoczął nową inicjatywę okołomuzyczną. Stworzył stronkę, która pomaga za darmo poszukiwać muzyki na sesję, odtwarzać ją gdziekolwiek i ściągać w razie potrzeby. Fajnie, nie? Prawdopodobnie będę przy tym kręcił trochę więcej.

Niby codziennie są dziesiątki wejść na stronę, a jednak w ankiecie tegomiesięcznej uczestniczyło tylko sześć osób:
Czy kategoria “Muzyka drużyny” w recenzjach jest według Ciebie przydatna?
Tak 4 (66%)
Nie 2 (33%)

Tym sześciu osobom dziękuję, a na potrzeby czwórki kategoria „Muzyka drużyny” będzie się pojawiać w reckach. Na stronie jest już kolejna ankieta – na temat ilości utworów przy aktualizacji. Zachęcam (może nieudolnie, ale zachęcam) do ankietowania.

Wiadomość: jeżeli napisałeś kiedyś notkę na temat muzyki, inspiracji muzycznych lub prowadzisz jakikolwiek projekt związany z muzyką w RPG – podeślij mi link, to wrzucę go do linków na blogu.

Notki styczniowe:

Miesiąc z mojej strony miał mocno zarysowany temat, obracający się wokół japońskiego folku. Myślę, że wszyscy fani Bushido, Blood & Honor i L5K znajdą w nim coś dla siebie.

Recenzje:
Japanese Melodies for Flute and Harp http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/styczen-miesiac-japonskiego-pitolenia.html
Gagaku http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/kunaicho-gakubu-japanese-traditional.html
Dwa albumy na flety i cytry http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/flet-i-cytra-ciag-dalszy.html

Polecanki:
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/polecanka-18-podsumowanie-grudnia.html
El-Hadra http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/niedzielna-polecanka-19.html
Wyznania Gejszy: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/niedzielna-polecanka-20.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/niedzielna-polecanka-22-gu-qin-to-jeden.html

Zarys twórczości:
Osiem japońskich albumów http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/japonskie-pitolenie-ostatnie-natarcie.html

Cravena:
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/bye-bye-pete.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/01/i-want-you-so-bad.html

Polecanka #18; Podsumowanie grudnia; Podsumowanie roku

Polecanka #18

Dzisiaj będzie dużo o niczym. Jest to świetna okazja, by wrzucić naprawdę straszny utwór.

Utwór faktycznie przerażający.

Mówię serio.

Sesja, podczas której się pojawi, nie będzie już taka sama.

Jesteście gotowi?

Mocne, nie?

A teraz na poważnie.

W ramach soundtracku do gry Two Worlds II można znaleźć dwa utwory, które świetnie uzupełnią już znany Wam album Jade Empire. Dwa dobre motywy tła, świetne do opisu, delikatne, ale nienudne, faktycznie wypełniające pewną lukę w już i tak bardzo przydatnym zbiorze. Przyznam, że nie są to utwory wybitne, ale jako japońskie (a raczej chińskie) pitolenie nada się w sam raz
.

Jeszcze przed przejściem do podsumowań, pozwolę sobie podsunąć link do bloga Venticco, który rozpoczął nowy cykl zajmujący się mniej więcej tym, co robi Craven – podrzuca fajne kawałki, gdyż, jak sam mówi, “chciałbym się skupić na (…) odnalezieniu muzyki do rozgrywki w sposób, który pozwoli Mistrzowi jeszcze lepiej i dosadniej budować nastrój na sesji”. Powodzenia i obyśmy mogli jak najwięcej takich projektów zobaczyć w najbliższym roku.

Podsumowanie grudnia

Miesiąc o tyle dla mnie tragiczny, że utraciłem sporo muzycznych plików i katalogów w ramach spalonego dysku głównego. Spowodowało to zresztą opóźnienia w publikacjach.

Niezbyt radosny dla mnie jest też fakt, że nowy autor bloga od kilku tygodni nie publikuje obiecanych notek poniedziałkowych, nie uprzedził mnie jednak i nie poinformował, czym to jest spowodowane. Nie pojawia się zresztą też w innych miejscach w sieci, choć przez pewien czas był bardzo aktywny. Może stracił dostęp do sieci? Kto wie, może jeszcze do nas powróci.

Notki grudniowe:

Recenzje:
A Quick Fix of Melancholy http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/garsc-melancholii.html
Amelia Soundtrack http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/radosc-pacz-i-francja-czyli-soundtrack.html
Neverhood Soundtrack http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/neverhood-soundtrack-zyczenia.html
The Old Boy Soundtrack: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/ost-z-amelii-mrok-ost-z-oldboya.html

Polecanki:
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/niedzielna-polecanka-17-podsumowanie.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/niedzielna-polecanka-17.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/niedzielna-polecanka-18.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/niedzielna-polecanka-19.html

Zarys twórczości:
Loreena McKennitt http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/loreena-mckennitt.html

Cravena:
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/mrok-i-pesymizm.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/swiatecznie-i-okazjonalnie.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/bring-sally-up.html

Abbadona:
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/12/veni-vidi-vici.html

Podsumowanie Graj Muzyką 2010

Graj Muzyką ma za sobą ponad pół roku. Podsumowania są nudne, stąd postaram się pisać treściwie.

Start nastąpił 4 VII 2010 r., notkę wrzucam 9 I 2011 r. W tym czasie na blogu zostało zarejestrowanych 1409 indywidualnych wejść, w tym przypuszczam, że przynajmniej 1/10 to wejścia autorów piszących notki, odpowiadających na komentarze i tak dalej. Nie chcę zgadywać, ile z wejść to boty i osoby, niemniej załóżmy, że strona została otwarta koło 1000 razy. Z tego tysiąca zapewne spora część weszła całkowicie przez przypadek. Jeżeli chodzi o wejścia “nieidywidualne”, to w samej Polsce jest tego 4400 i jeszcze z 200 by się zebrało (w tym 2 z Iranu, cholera wie czemu).

W jaki sposób? Przede wszystkim przez linki z serwisu BlogiRPG, sporo poprzez moje i Cravena linki z Poltergeist, dużo przez blog Maestra, świetnego prowadzącego i bardzo przyjaznego w obyczu gracza, którego Khaki określił, niebezpodstawnie, “mistrzem dark fantasy”, a także Gry Fabularne.

Najwięcej wejść z przeglądarki przyszło z haseł “graj muzyką craven” (i co? Niezłego partnera sobie wybrałem, nie?), później kolejno: loreena mckennitt, neverhood, graj muzyką, graj muzyka. Szczególnie dziwne zapytania?
blues jest malencholijna sztuka uzalania sie nad soba
ciężkim wojskowym buciorem
roken drol na gitarę po polsku
przykładu rasizmu w filmie the great debators
zagraj w pańta

“Roken drol”. Bardzo ładnie.

Dużo wejść dały nam notki na temat bluesa i folku irlandzkiego. Google są dla tych haseł bardzo łaskawe.

Ilość notek przekroczyła 60, z czego koło czterech zostało wrzuconych z opóźnieniem lub pominiętych. Prawdopodobnie po wyrzuceniu linków do Wrzuty i YouTube'a, pozostało by koło 120 stron tekstu spisanych przez Cravena, Abbadona, Czarnego (jeden artykuł, ale i tak jestem wdzięczny) oraz mnie. Wychodzi z tego już wcale sensownych rozmiarów powieść.

Pisanie bloga to ogromna męczarnia, ale też wielkie ćwiczenie charakteru. Przynajmniej dla mnie. Mam nadzieję, że nie dla Was. Myślę, że na prowadzenie bloga poświęcam od 3 do 5 godzin tygodniowo. Co wynika z faktu, że przestałem redagować własne teksty. Inaczej byłoby jeszcze więcej.

Blog pod namową Wiernych Fanów (czyt. Wekta) zmienił nieco wygląd. Starałem się dostosować rodzaj tekstów do woli czytelników, sugerując się ankietami, w których brali udział. Listopad był miesiącem poświęconym folkowi; grudzień – grotesce, styczeń zaś poświęcam japońskiemu pitoleniu.

Dotychczas tylko dwie osoby zgłosiły się do mnie bezpośrednio w sprawie prośby o pomoc muzyczną. Mam nadzieję, że Cravenowi poszło lepiej. ; ) Jakby na to nie spojrzeć, jesteśmy tu dla Was, my z tego nie mamy ani kasy, ani fejmu. Zresztą ja, jako osoba o tragicznym PR, nawet o niego się nie staram, a Craven nie musi, bo już ma. ; )

Ale serio. Dzięki, że czytacie, dzięki, że się udzielacie. Pamiętajcie – przyjmę prawie wszystkie teksty gościnne, chętnie przywitam też nowych autorów bloga. Kto wie – może wyjdzie nam z tego największy gadżeciarski blog RPG w polskiej sieci.

W planach – Khaki ma zajebisty projekt muzyczny na oku. Mam nadzieję, że już niedługo podzielę się z Wami jego szczegółami (jak sam wezmę tyłek do roboty).

Jeżeli macie jakieś pytania – chętnie odpowiem. Od siebie więcej napiszę, jak już się wypalę z pomysłów – lub, kto wiem, może za rok.

Neverhood soundtrack + życzenia


Mam ochotę, dla odmiany, napisać o czymś wesołym. Okres przedświąteczny jest dla mnie zawsze przygnębiający, nawał obowiązków, braki w ilościach dostępnych sztuk złota, zmęczenie. Stąd dzisiaj coś lekkiego, radosnego, a przez to nietypowego jak na ten blog.

Jeżeli istnieje coś, co sprawia mi nieposkromioną radochę i wręcz nasyca pozytywnymi emocjami, to jest to Neverhood.

Muzyka była niezwykle ważnym elementem tytułu – nieustannie wybijała się na pierwszy plan, często doprowadzała do gorączki swą, z braku lepszego słowa, „eksperymentalnością”. Jest to chyba jazz, ale poszczególne kawałki wyraźnie nawiązują do innych nurtów, jak r'n'roll, blues czy dziecięce wyliczanki.

Problemem albumu jest, że wielu utworów nie da się na dłuższą (na krótszą zresztą też – jak „Gargling Drummer”) miarę słuchać. Potrafią być męczące, niemelodyjne, wokal często posługuje się bełkotem. Do instrumentów zaliczyć należy przede wszystkim gitary, saksofony, elektronikę (ta, wiem, ładny instrument, wybaczcie mi ten skrót myślowy).

Stąd można wyodrębnić dwa rodzaje utworów z Neverhood – bardzo mocno dostosowane do konkretnych scen („Klaymen takes the ‘A' Train” – w zasadzie bezużyteczne dla nas, o ile nie planujemy ulokować w sesji pociągu) i trochę przekraczające standardowe rozumowanie, czym jest muzyka („Thumb Nail Sketch”).

Druga grupa to utwory niewiele mniej dziwne lub zgoła typowe, za to w zdecydowanej większości ciekawe i charakterystyczne, raczej radosne, nawet zabawne. Niewiele z nich broni się jako muzyka całkowicie oderwana od kontekstu gry (tu rewelacyjny „Klaymen's Theme”, czyste mistrzostwo, kopalnia pozytywnych emocji), większość jest bardzo krótka (około półtorej minuty) i raczej do zastosowania na krótko.

Soundtracku tego nie używałem już bardzo długo, gdyż zdecydowana większość znajomych (ja zresztą też) ma go już po dziurki w nosie (dziesiątki odsłuchań robią swoje). Wykorzystywaliśmy go jednak przede wszystkim w momentach, gdy chcieliśmy zaznaczyć, że prowadzimy sesję humorystyczną, bardzo zdystansowaną i swobodnie prowadzoną.

Nie znaczy to jednak, że nie da się go wykorzystać w inny sposób. W gruncie rzeczy jest to doskonała muzyka przygody do sesji z przymrużeniem oka. Różne utwory bardzo łatwo powiązać z konkretnymi lokacjami, postaciami, wydarzeniami. Ociekają wręcz groteską, nie powinno nas dziwić, że nagle z głośników ktoś zaczyna obłąkańczo się zaśmiewać czy melancholijnie zaśpiewuje „Dum da dum doi doi doi”. Ta muzyka z zasady nie musi mieć sensu i w obranej konwencji broni się bardzo dobrze.

Nawet kawałki pozornie bezużyteczne mają potencjał. „Chiming in” od razu daje mi pomysł na starą pozytywkę, zepsutą radiolę, groteskowo dodaną do Maszyny Zagłady, złowróżebną melodyjkę. Dobry prowadzący (ok, ja na przykład nie) potrafiłby to genialnie wpleść do sesji grozy.

Muzyka tła: 1/5 – to się nigdy nie uda;
Muzyka obszaru: 1,5/5 – to się nigdy nie uda, ale możemy wybrać kilka kawałków i wrzucić je na składankę „humor” (o ile ktoś takiej składanki potrzebuje) lub „WTH”;
Muzyka przygody: 4/5 – tak, dla tej muzyki naprawdę da się zrobić specjalną sesję. Warto trzymać w pamięci, może kiedyś będzie okazja spróbować czegoś nietypowego;
Muzyka drużyny: Chciałbym zobaczyć taką drużynę.

Tak poza tym życzę Wam, byście mieli tyle pieniędzy, by stać Was było na zakup żyrafy oraz byście w tym roku nauczyli się jakiegoś nowego języka – a najlepiej jakiegoś idiolektu, tak w pełni. I byście poznali przynajmniej jeden utwór który zapamiętacie na długo tylko tego dla, że w jego towarzystwie wydarzy się coś wspaniałego.

I grajmy jak najprzyjemniej.

Niedzielna polecanka #17; Podsumowanie listopada


Borejko poinformował na Bagnie, że Zbigniew Szatkowski nagrał płytę – do pobrania za darmo! – mającą podkreślać nastrój zawarty w cyklu „Gamedec” Marcina Przybyłka. Ani cykl, ani nazwiska nic mi nie mówią, stąd na temat adekwatności efektów tej próby do założeń nie jestem w stanie skomentować.

Album ściągnąłem, odsłuchałem z dwa razy i stwierdziłem, że jest to nudne i niewarte uwagi.

Przypadkiem jednak włączyłem ten sam album wczoraj po zmierzchu (nie, nie po Zmierzchu) i uświadomiłem sobie, że jest to nie tylko dobry, dopracowany i spójny zbiór (niespełna półgodzinny), ale też ma potencjał na doskonały dodatek do sesji toczących się w świecie grozy lub klimatach postapo. Jak dla mnie – pod względem jakości stoi pomiędzy soundtrackiem do Robotici i Technology of Silence. Zarówno niezła muzyka, jak i dobry rekwizyt.

Wreszcie można wymienić OST z Falloutów na coś innego, a nawet lepszego. : )

Linków do Wrzuty nie będzie, gdyż notkę przygotowuję na komputerze, na którym nawet zebranie linków do „podsumowania” zajęło mi pół godziny.

Odnośnie podsumowania:
Dziękuję Cravenowi za wrzucenie notki wypełniającej niedzielną lukę, którą pozostawiłem;
jednocześnie mu gratuluję, gdyż, jak się okazuje, w najnowszym zbiorze felietonów RPGowych wydawanych przez Portal, „Graj Trikiem”, tyczący się, a jakże, muzyki na sesji;
zaś powodzenia życzę Abbadonowi, który zgodził się dołączyć do grona szaleńców wrzucających do sieci polecanki muzyczne do zastosowania podczas sesji. Dzięki!

Niech będzie Wiadome, że rozpoczęliśmy tzw. Koncert Życzeń – mogliście już zorientować się, że czekamy na wasze prośby i propozycje odnośnie tematów/albumów, o których chcielibyście poczytać. Czekamy!

Jeżeli zaś chcielibyście podesłać jakiś tekst gościnnie lub jeszcze dołączyć do grona autorów (mamy wolne wtorki, czwartki, soboty i co drugi piątek ; )), serdecznie zapraszam.

W minionym miesiącu, z mojej strony wyraźnie skupionym na folku, ukazały się:

Zarysy twórczości:
Tenhi: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/ludowo-ale-nie-ludycznie.html
Garmarna: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/minizarys-garmarna.html
Clannad: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/panta-rhei-czyli-clannad.html

Teoria:
O folku ogólnie: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/folk.html
O irlandzkim, stereotypowym folku: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/irlandzki-folk-czyli-najpopularniejszy.html

Recenzje:
Akira soundtrack: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/tetsuoooooo-kanedaaaaaa-czyli-wiatr-nad.html

Polecanki:
Cravena:
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/gospelowa-klamra.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/porabana-neuroshima.html
Abbadona:
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/quo-vadis-fantasto.html
Moje:
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/niedzielna-polecanka-15.html
http://rpgmuzyka.blogspot.com/2010/11/niedzielna-polecanka-16.html

Niedzielna polecanka #14; Podsumowanie października (+ update)

Niedzielna polecanka #14

Soundtrack z filmu „Ghost in the Shell” poraża swoją charakterystycznością. Przenikliwe głosy być może kobiet, być może starych. Jednoczesny psalm i krzyk agonii. Nie będę ukrywał, że zdecydowana większość utworów z tego zbioru jest nudna, poniżej jednak zamieszczam w mojej opinii najciekawsze.

Według mnie najciekawszy:

Utwory dostosowane w teorii do klimatów cyberpunkowych, sam jednak jeszcze w trzeciej klasie gimnazjum (uf) wykorzystałem jeden z nich jako śpiew skavenów przechodzących przez Middenheim. Kawałki z naprawdę dużym potencjałem.

Podsumowanie października

Październikowa ankieta dotyczyła sensowności wrzucania na blog recenzji albumów, które uważam za niewypały. Pytanie padło w kontekście obecności kilku takich tekstów na blogu – zazwyczaj starałem się je ubierać w ton prześmiewczy, żartobliwy i bardziej wyluzowany, niż zazwyczaj.

Wyniki:
Czy jest sens publikowania recenzji negatywnych (albumów niewartościowych, nieprzydatnych, słabych)?
Tak 8 (44%)
Nie 10 (55%)
Liczba głosów: 18

Wynik uważam za nierozstrzygający, stąd uznaję, że recenzje negatywne pojawiać się będą rzadko, zawsze w formie żartu i – w miarę możliwości – nie zajmując miejsca normalnych notek.

Najważniejszym jednak wydarzeniem miesiąca jest dołączenie do grupy autorów Cravena, który co drugi piątek będzie nas obdarzał notką bez z góry narzuconej formy czy treści. A że facet znacznie lepiej zna się na muzyce niż ja i wielokrotnie na swoim blogu udowodnił, że pióro ma lekkie acz uwagę skupiające, sam będę z niecierpliwością wypatrywał.

Jeżeli ktoś miałby ochotę zrobić z nami trio – zapraszam. : )

Publikacje w porządku chronologicznym:
The best of TOS; podsumowanie września
Blues RPG
Blues RPG – muzyka i grafika
Peter Gabriel – Passion
Muzyka Roberta Łuczaka
Clint Manssel – The Fountain, soundtrack
Duże otwarcie
Niedzielne polecanki, 12 – 13
Labradford – przekrój twórczości
Niedzielna polecanka 14; Podsumowanie października

Publikacje w podziale tematycznym:
Recenzje
Peter Gabriel – Passion
Clint Manssel – The Fountain, soundtrack
Polecanki
The best of TOS; podsumowanie września
Duże otwarcie
Niedzielne polecanki, 12 – 13
Niedzielna polecanka 14; Podsumowanie października
Zarysy twórczości
Blues RPG – muzyka i grafika
Muzyka Roberta Łuczaka
Labradford
Teoria, almanach
Blues RPG

The best of TOS; podsumowanie września

W środowej recenzji Technology of Silence wspominałem, że przez pokaźny zbiór darmowych utworów trzeba się wpierw przedrzeć. Oddzielić pokaźną ilość nieciekawych szumów, by odnaleźć choćby garść perełek.

Uznałem, że warto by zainteresowanych w tej dziedzinie wyręczyć. Na mojej liście „the best of” starałem się zamieścić nawet utwory nieco oddalone od mego gustu w celu jej urozmaicenia. W ten sposób może się okazać, że kilka kawałków nawet osobom zainteresowanym zespołem nie podejdzie – mam nadzieję, że takich przypadków będzie jak najmniej.

Przypomnę – wszystkie kawałki są darmowe, zaś sięgnąć po nie powinny głównie osoby zainteresowane klimatami postapo.

1 A Boll With Performing Fleas
2 Affectionate Song of Radiation
3 Broken Radiola
4 Call of City
5 Fever
6 Follow Her Trace
7 Forgotten
8 Greetings from USSRHot Rain
9 Neon Death
10 Neon Reincornation
11 Night Butterflies. Dead Band Beautiful
12 Resistance
13 She Never Was And Never Will Be
14 Swamp
15 The Light of Invisible
16Velo City
17 When Machines Fall in Love
18Bonus track – pocięta wersja Call of City

Podsumowanie września

Przyznam, że w tym miesiącu szczególnie brakowało mi zapału do kontrolowania bloga. Wrzesień rozpoczynałem z bodajże czterema tekstami, mającymi starczyć na cztery tygodnie. Październik rozpoczynam z niczym.

Niedzielne publikacje z poranków przeniosły się na południa i popołudnia, gdyż przestałem je przygotowywać w piątek / sobotę, a zacząłem w niedzielę.

To się nazywa „nawał pracy”.

Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić zapasy literek (gdyż pomysłów mi akurat nie brakuje) i nie doprowadzę do dziur w publikacjach.

We wrześniu przeprowadziłem ankietę na nazwę bloga. Jej wyniki zachęciły, by nie zmieniać nazwy pierwotnej:
Eter 3 (16%)
Graj Muzyką 12 (66%)
Radio Bard 3 (16%)
RPG Muzyka 3 (16%)
Inna (nikt nie przesłał mi nowych propozycji) 2 (11%)
Liczba głosów do tej pory: 18

Jeszcze dzisiaj postaram się załączyć nową ankietę.

Od kilku tygodni zachęcam do uczestnictwa w inicjatywie Borejki dotyczącej Karnawału Blogowego. Termin mija 13 października i do tego momentu reklama w czołowym miejscu bloga sobie powisi.

Publikacje w porządku chronologicznym:
Ulver – Kveldssanger, recenzja
Sigur Ros, Untitled, polecanka
O roli muzyki na sesji, teoria
Jalan Jalan – Lotus, polecanka
Barbara Karlik, zarys twórczości
Dwa battle tracki z cRPGów, polecanka
Soundtrack z Symetrii, recenzja
Soundtrack z Dragon Age'a, minirecenzja
Technology of Silence, zarys twórczości

Publikacje w podziale tematycznym:
Recenzje
Soundtrack z Dragon Age'a
Soundtrack z Symetrii
Ulver – Kveldssanger
Polecanki
Sigur Ros, Untitled
Jalan Jalan – Lotus
Dwa battle tracki z cRPGów
Zarysy twórczości
Barbara Karlik
Technology of Silence
Teoria, almanach
O roli muzyki na sesji

Niedzielna Polecanka #8, Podsumowanie ankiety, Podsumowanie sierpnia


#8

Faun jest zespołem określonym na LastFM jako “pagan folk”, co wzruszyło mnie niezmiernie (jak już się zapewne domyśliliście, istnieje konflikt na linii Aure-tagi lasta). Nie znam definicji tego typu muzyki i nie chcę znać. O ile jednak album Buch Der Balladen jest zgoła przeciętny, zaś nagrania zespołu na YT z koncertów wręcz marne, o tyle Sigurdlied to kawałek naprawdę dobrze przemyślanej pieśni stylizowanej na ludową.
Idealna do Warhammera czy systemów fantasy, w których drużynie nie przeszkadzają przebłyski języka niemieckiego.

Przykładowe sceny: karczemny śpiew grupy bardów; utwór powiązany z wiejską legendą; Imperium; wystąpienie przed królewskim tronem; przywołanie historii Sigurda, syna Wolsunga.

Swoją drogą jest to świetny materiał na epicką kampanię w klimatach ciemnych wieków Europy. Warto przeczytać chociażby angielską Wikipedię, tekst z Bestiariusza lub alternatywną emo-wersję z Blogu Fantasy.

Ostatnio rozpoczęliśmy kampanię nazwaną „Saga o Sigurdzie”. Gramy w Starym Świecie w latach nastych, czyli wkrótce po zjednoczeniu plemion przez Sigmara Młotodzierżcę. Jeden z graczy prowadzi Sigurda, trzech – jego przyjaciół (w żaden sposób nie związanych z pierwowzorem).

Na pierwszej sesji nieco nieudolnie wykonałem tłumaczenie Sigurdlied z dodatkiem gitary. Gracze znają więc ogólny przebieg fabuły, szczegóły jednak wciąż są okryte tajemnicą.

Poniżej wersja oryginalna utworu, pod nią zaś: tłumaczenie z chwytami. Na gitarce wychodzi to zgoła zgrabnie. Polonizacja niewierna i bez rymów.

Faun – Sigurdlied

Wollt ihr hören nun mein Lied, viel kann ich euch sagen
Von der großen güldnen Zeit, von Altvätertagen

Brynhild sitzt im hohen Saal, strahlend dort vor allen
Keiner kann der stolzen Frau als Freier wohl gefallen

Hör das, Brynhild, Tochter mein, bringst du mich in Schande
Keinen Freier wählst du dir, der Herren aller Lande

Sigurd traf den Drachen gut
Grani trug Gold von der Heide

Schweiget, schweiget, Vater mein, Wahrheit hier zu hören
Einen Helden fern im Ost hab ich mir erkoren

Keiner mehr an Gold gewann, keiner mehr an Ehren
Sigurd, der den Drachen schlug, nur ihm will ich gehören

Das hat mir die Norn verschafft, in mein Herz geleget
Dass neun Winter ich erwart, den ich noch nie gesehet

Setzt mir einen hohen Stuhl, hoch auf öden Berge
Lasst mit Runen ihn beschlagen, durch zauberkundge Zwerge

Keiner ritt auf Brynhilds Berg, Sigurd nur, der Frohe
Sprengt auf Grani, seinem Ross, durch Rauch und Waberlohe

Brynhild sitzt auf goldnem Stuhl, Eisen schwer am Leibe
Sigurd schwingt das scharfe Schwert, die Ketten er zerschneidet

Faun – Pieśń o Sigurdzie

Jeśli macie czas na pieśń wiele wam opowiem aCea aCE
o chwalebnych, złotych dniach, o pradawnych latach. dCa aeCa

Brynhild siedzi w wielkiej sali bijąc blaskiem wszędzie aCea aCE
Żaden mąż nie może wpaść w oko tej kobiecie dCa aeCa

Słuchaj, Brynhild, córko ma, okryjesz mnie wstydem aCea aCE
nie wybrawszy spośród nich pana twoich lądów dCa aeCa

Sigurd przelał smoczą krew CaeH
Grani niósł złoto ze stepu Ceha

Zamilcz, zamilcz, ojcze mój, a usłyszysz prawdę aCDa aCa
jest hen mąż, co się wsławił na dalekim wschodzie dCa aeCa

Nikt nie zdobył większych dóbr, nie zna większej chwały aCDa aCe
Sigurd przelał smoczą krew, tylko jego pragnę dCa aeCa

Sigurd przelał smoczą krew CaeH
Grani niósł złoto ze stepu Ceha

Chwałę złożyć Nornie chcę, wlała mi to w serce,aCea aCE
dziewięć zim już oczekuje, choć go nie widziałam dCa aeCa

Dajcie mi wysoki tron, na samotnej górze aCea aCE
Niechże srogich karłów czar przybije doń runę dCa aeCa

Sigurd przelał smoczą krew CaeH
Grani niósł złoto ze stepu Ceha

Nikt nie wejdzie na ten szczyt, jeno Sigurd dzielny aCea aCE
jego rumak, Grani, gna poprzez dym i ogień. dCa aeCa

Brynhild jest na tronie swym, stal ciąży na ciele aCea aCE
Sigurd zaś mieczem ostrym, rozcina łańcuchy dCa aeCa

Sigurd przelał smoczą krew CaeH
Grani niósł złoto ze stepu Ceha

Podsumowanie ankiety

Dziękuję tym dwudziestu osobom, które nie tylko weszły na mój blog, ale też poświęciły dziesięć sekund na oddanie głosu. Wyniki jasno wskazują, jakie teksty preferujecie i do Waszych sugestii się będę odnosił. Nie zrezygnuję więc z polecanek (choć z początku sądziłem, że będą raczej mało popularne), postaram się też zbalansować proporcje między recenzjami soundtracków i albumów samodzielnych (przypuszczałem, że odbierzecie soundtracki jako pójście na łatwiznę – najwyraźniej jednak nie). Jeszcze raz dziękuję.

Wyniki:
Jakich publikacji oczekujesz od bloga?
Recenzji albumów muzycznych i dyskografii 8 (40%)
Recenzji soundtracków 10 (50%)
Teoretyzowania na temat muzyki w RPG 7 (35%)
Praktycznych przykładów (polecanki, rekwizyty dźwiękowe) 14 (70%)
Opinii innych osób 1 (5%)
Mniejsza o rodzaj, niech teksty będą częściej 3 (15%)
Innych (załącz swoją propozycję w którymś komentarzu) 2 (10%)

Podsumowanie sierpnia

W minionym miesiącu udało się nie odpuścić żadnego ze standardowych dni aktualizacji. Pojawiły się trzy recenzje, jeden tekst teoretyczny, jeden tekst otagowany jako „almanach”, dwa wpisy z typowymi polecankami oraz wpis zawierający możliwość ściągnięcia dźwięków natury. Wśród recenzji dwie oceniały soundtracki z gier fabularnych.

Skończyła się ankieta na temat tematyki bloga, dziś rozpocznie się kolejna – na temat nazwy.

Zrezygnowałem z opcji „szybkich ocen” notek. Kiedy pojawiało się tu o wiele mniej osób, miały one sens – czasem ktoś oceniał pozytywnie, czasem negatywnie, biznes się kręcił. Niestety, nadszedł później atak mych fanów, którzy potrafili wejść na bloga, dać najniższą notę wszystkim wpisom wyświetlonym na stronie głównej i ani słowem tego nie uzasadnić. Szkoda.

Rozmowy z „ambasadorem” bloga trwają. Niezbyt owocnie, gdyż obecnie skupia się na StarCrafcie 2 (czego mu zresztą zazdroszczę), jednak kto wie – może na przełomie września/października uda się podkręcić ilość aktualizacji do trzech.

Lista tekstów:

Polecanka: Hava Nagila
Recka: Soundtrack do Robotici
Rekwizyt: Dźwięki przyrody
Teoria: Motywacja muzyki w świecie gry
Polecanki: Jade Empire, Tan Dun
Recenzja: Houses of the Blooded soundtrack
Almanach: Inspiracje scenariuszy z tytułów utworów
Recenzja: Nox Arcana: Necronomicon
Polecanka: Pieśń o Sigurdzie; Podsumowanie sierpnia

Obraz: “Siegfried Tasting the Dragon's Blood”, Arthur Rackham.

Niedzielne polecanki: #5, Podsumowanie lipca

#5

Dziś nawiążę do tematyki polecanki #4. Istnieje pewien utwór żydowski, który niemal każdy zna, lecz niewiele osób potrafi go zidentyfikować. Hava Nagila jest popularna między innymi dzięki ulokowaniu w soundtracku do filmu Snatch (Przekręt), gdzie zresztą tematyka żydowska została wykorzystana pociesznie, jak nigdzie indziej. Jest to chyba jedyny kawałek, co do którego zdaża się, że ktoś mnie prosi o zagranie go na jakimś poprocentowym spotkaniu (a że akordy są proste, a tekst nieskomplikowany, rzępolę na gitarce chętnie).

Poniżej wykonanie z wymienionego filmu, bardzo dobre i bardzo zbliżone do kanonu:

Kawałek ten można wykorzystać różnorodnie. Najbardziej obciachowym przykładem jest chyba ten teledysk z '66:

Heh… Nieważne.

Taki polski zespół, co to inspirację z karty do MtG ma i Rootwater się nazywa, wykorzystał Hava Nagilę do utworu o treści antyrasistowskiej i antyholocaustowskiej (przynajmniej kiedy czyta się tekst utworu, bo z tego śpiewu to ja nic nie kumam):

Ciekawa wariacja, jednak nie zachwyca.

Można też puścić w tle ten kawałek jako wkurzającą przygrywkę grajka z harmoszką (nie znoszę akordeonów):

Może umie ktoś zintepretować, co TO jest? Poza tym, że mamy tu psa, który ucieka przed samolotami, biega szybciej od motocykli i rozwala ściany. Od razu mózg mnie boli.

Co jest świetnego w Hava Nagile? Osobiście porusza mnie zawarta w niej melancholia i radość jednocześnie. Niby śpiew dotyczy szczęścia, stopniowo się przyspiesza, umożliwia się masę improwizacji, a jednak przez to wszystko przebija się coś żałosnego, błagalnego, jakby śmiech towarzyszył gromadzie łez.

Przykładowe sceny: KAŻDA scena nawiązująca do kultury lub społeczności żydowskiej; dynamiczne tło radosnych chwil; Yerushalayim theme.

Podsumowanie lipca

W środę minie prawie miesiąc od powstania bloga. Odwiedzin nie ma zbyt wiele i raczej się to nie zmieni do momentu, aż zostanę dołączony do listy Blogów RPG. Najwięcej odwiedzin wiąże się z wieścią na temat bloga na Bagnie, co podnosiło licznik odwiedzin niemal czterokrotnie.

Miesiąc ten był wyraźnie ukierunkowany na recenzje. Wkleję wkrótce ankietę z pytaniem o teksty, na których Wam najbardziej zależy. Dotychczas mam na dysku przygotowane teksty na pięć środowych publikacji i prawdopodobnie tego typu “zapas” utrzymam jeszcze długo.

W lipcu pojawił się jeden wpis o treści teoretycznej oraz trzy recenzje muzyczne, w tym jedna gościnnie napisana przez Czarnego. Spośród wpisów niedzielnych wyróźnia się wpis “sponsorowany” przez zgodę wydawnictwa Portal na wrzucenie skanów książki “Graj Fabułą”.

Jest szansa, że w sierpniu / wrześniu blog zyska nowego autora lub “ambasadora”, który poprowadzi bloga współpracującego z moim. Póki co jednak nie będę zapeszał.

Uważasz, że na blogu czegoś brakuje? Należy coś poprawić? Nie zgadzasz się z przyjętą terminologią? Nie bój się i utop mnie w kwasie, do każdej uwagi się odniosę. : )

Garść pojęć z recenzji muzycznych


Dla ułatwienia i zwięzłości zdecydowałem się wprowadzić trzy kategorie obejmujące różne sposoby wykorzystania ścieżki dźwiękowej w grze, zastępujące zwyczajową skalę ocen. W ramach podsumowania recenzji ocenię albumy w każdej z kategorii osobno, przypisując oceny z zakresu od jeden do pięć i krótki komentarz.

Kategorie wprowadzone to:

Muzyka tła. Powolne, raczej bezbarwne i, najlepiej, mało charakterystyczne utwory, które przynajmniej cząstkowo odpowiadają ogólnemu nastrojowi sesji. Rzadko kiedy się nudzą – tym bardziej, że gracze w większej mierze nie zwracają na nie uwagi. Głównym celem tej grupy jest zagłuszanie innych, dekoncentrujących dźwięków i pomoc w skupieniu się na grze. Zazwyczaj muzykę tła puszcza się w trakcie scen nieprzewidzianych i niezaplanowanych przez prowadzącego.
Ocena prezentuje możliwość włączenia danego albumu z opcją zapętlenia, by bez interwencji prowadzącego toczyła się przez kilkugodzinne spotkanie nie wywołując znużenia.

Muzyka obszaru. Prowadzący, który lubi spędzić trochę czasu na przygotowaniach do sesji, może stworzyć kompilacje uniwersalnych, ale przydatnych do konkretnych sytuacji utworów. Przykładowa płytoteka mogłaby składać się z albumów takich jak „Las”, „Miasto”, „Kosmiczny jarmark”, „Sanktuarium”, „Zagrożenie”. Następnie, w trakcie gry, wystarczy przerzucać kolejne składanki w zależności od tego, gdzie w danej chwili znajdują się gracze.
Ocena przedstawia przydatność utworów do umieszczenia w konkretnym zbiorze.

Muzyka przygody. Najbardziej czasochłonnym podejściem do muzyki na sesji jest dopasowanie poszczególnych utworów do konkretnych scen, wydarzeń, postaci – co samo w sobie zakłada sesję posiadającą z góry przewidziany przebieg. Wraz z tokiem gry prowadzący kontroluje i przełącza utwory, tworząc z nich integralne wsparcie opisów. Muzyka przygody jest przeciwieństwem muzyki tła – musi być możliwie charakterystyczna (co nie znaczy, że ma skupiać na sobie całą uwagę słuchaczy) i jednoznacznie obrazować okoliczności sceny.
Ocena wyraża potencjał poszczególnych utworów w powiązaniu z konkretnymi scenami, a także ich niepowtarzalność.

– Kategorią dodatkową jest muzyka drużyny, nie posiadająca skali ocen. Muzyka drużyny jest specyficzną odmianą muzyki przygody. Można zaproponować graczom powiązanie konkretnych utworów z ich postaciami, ekwipunkiem, krewnymi, przyjaciółmi lub lokacjami (takimi jak ulubiona karczma czy obóz). Album otrzymujący tę kategorię odznacza się chociaż kilkoma absolutnie niepowtarzalnymi utworami, co czyni z tej kategorii wyróżnienie – wiąże się przecież z najistotniejszymi elementami sesji, jakimi są postacie pierwszoplanowe.

W praktyce muzyka przygody znajduje zastosowanie jedynie w czasie rozgrywania gotowych scenariuszy, zaś najpowszechniejsze zastosowanie ma muzyka przestrzeni. Z muzyki tła korzysta się głównie, gdy akcja przenosi się na teren, na który prowadzący nie był przygotowany, zaś muzyka drużyny jest przydatna jedynie w zgranych zespołach o niewielkiej rotacji graczy. Wygodnym rozwiązaniem jest zebranie przez prowadzącego kompilacji przynajmniej tła i przestrzeni – w większości przypadków to w zupełności wystarczy.

Przykład:
Recenzja albumu Jade Empire Soundtrack posiada następujące oceny:
– Muzyka tła: 1/5 – zbyt różnorodna mieszanina nastrojów, wymagająca przemyślanej selekcji;
– Muzyka obszaru: 2,5/5 – można efektywnie wesprzeć różne składanki (walka, podziemia, orientalne miasto), jednak żadna nie otrzyma więcej, niż trzy ciekawe (a przy tym bardzo krótkie) utwory;
– Muzyka przygody: 4/5 – wiele charakterystycznych kawałków świetnie wesprze atmosferę orientalnego niebezpieczeństwa i epickiego nastroju. Niestety – są też utwory słabsze lub niekonsekwentnie łączące orient z muzyką amerykańską;
– Muzyka drużyny: Tak.