Wpisy

Mechanika i storytell w jednym stały domku …

Ostatnie wpisy (ostatnie, serio? Chyba od 20+ lat pojawiające się w środowisku) dotyczące różnicy w podejściu do gier fabularnych storytell vs mechanika bawią mnie. Każdy temat poruszający te rozbieżności zawsze kończy się tak samo. Jedną wielką paplaniną i wytykaniem sobie skrajnych przykładów o tym, co jest ciekawsze, co jest bardziej rpgowe, a co teatrzykowe. Później następuje moment określania “szkoły grania”, by na sam koniec jeszcze bardziej podzielić ludzi. Szkoda mi tego, jak wartości, których się uczymy podczas rozwijania naszego hobby nie są motywem napędzającym jedną i drugą stronę. Chęć otworzenia się i poznania najlepszych z trików, jakie zastosowaliśmy na sesji by użyć mechaniki, czy może wejścia w mocny klimat i tego, jak współtworzenie opowieści pozwoliło nam na wykreowanie niezapomnianej historii. Ale? Właśnie, ciągle mam na końcu języka, ale dlaczego to wszystko rozdzielamy?

Dla niektórych mogę pisać oczywiste rzeczy, ale odnoszę wrażenie, że jednak dla sporej grupy tak nie jest. Istnieją skrajne podejścia do grania w gry fabularne i na ich bazie łatwo nam wytykać, jak błędne podejście ma do zabawy jedna ze stron? Stron? Sam to nazwałem, ale nie chodzi mi o to, że stoimy po różnych stronach barykady, ale po prostu można postrzegać pewne zasady gry, jako ważniejsze. Czy to oznacza, że można to wszystko przeplatać i bawić się jednym i drugim? Oczywiście, że tak! I to właśnie złoty środek dla naszej drużyny jest tym, co jest dla nas wszystkich najważniejsze.

Dopóki staramy się poznawać systemy, iść wraz z rozwojem hobby, czy sięgać po stare pozycje, by tylko poszerzyć naszą wiedzę, będziemy bardziej świadomi tego co jest dla nas ważne. Zamykanie się np. w jednym typie systemu jest złe? Poniekąd tak, ale są osoby, które nie czują potrzeby rozwoju, ponieważ to co mają sprawia im radość i nie chcą sięgać po kolejne z książek. Oczywiście “ogranicza” ich to w zakresie wiedzy o możliwościach płynących z gier fabularnych, jednak nie przekreśla nikogo, jeśli chodzi o jego umiejętności prowadzenia.

Może się okazać, że taki mistrz gry/gracz prowadzi znacznie lepiej od kogoś, kto w miesiącu czyta po 3-4 nowe pozycje i prowadzi bardzo dużo. W każdej dziedzinie jest tak, że jedno to wiedza, drugie to nasze predyspozycje. Jedni będą zawsze “lepsi” od drugich itd. Tak jest po prostu we wszystkim. Nie raz spotkałem się z młodymi mistrzami gry, którzy wymiatali w swoim fachu tak dobrze, że chętniej grałem u nich niż u doświadczonych mistrzów gry. Przypuszczam, iż powodem takiej sytuacji były doświadczenia z utartym już w ich głowach sposobem gry – który ich mocno ograniczał? Oczywiście, wszystko co piszę jest subiektywne, więc można również ograniczeniem nazwać świadomy wybór ich stylu grania, który poprzez sprawdzony sposób zapewni im radość z zabawy.

Okej, wszystko fajnie, jednak dziwi mnie ostatnio przeczytane przeze mnie zdanie na jednej z środowiskowych grup: mało osób ze “środka” wypowiada się w kwestii RPGów. Zatrzymałem się nad tym na moment i podrapałem po głowie. Wydaje mi się, że każde rozmowy o stylach prowadzenia od zawsze skupią uwagę wokół największych krzykaczy. To co już powiedziałem – skrajne podejścia wywołują mocne reakcje i dyskusje. Mało kto zwraca uwagę na wypowiedzi, gdzie ktoś powie, iż jedno i drugie podejście jest dobre, ponieważ wszystko zależy od najbardziej oczywistej rzeczy – radości z gry.

Kurcze, moje zdziwienie pomału przemienia się w lekką irytację. Uwielbiam zagrać sobie w D&D od classic, advanced po 3-5 edycję i Pathfindery, jak mam ochotę to bawię się w Świat Mroku i koncentruje na odgrywaniu albo biorę Mutant Year Zero i walczymy o przetrwanie obserwując konsekwencje prostej mechaniki. Czy ruszamy do Starego Świata i Łorhammeru – którego uwielbiam, choć tak samo nienawidzę za to, iż na przestrzeni tych wielu lat nie zmienię mu mechaniki, bo to Łorhammeru. Kiedy patrzę na swoją półkę z podręcznikami widzę pozycje sprzed lat, widzę nowe tytuły – również takie które jeszcze nie były wydane w języku angielskim – a mam je, bo po prostu mi na nich zależało. Mówię o tym, bo uważam, że żyjemy w czasach kiedy możemy sięgać po wszelakie tytuły i bawić się, tak jak nam się to podoba.

Ja nie chcę słyszeć o tym co jest lepsze! Chcę słuchać co robicie, że Wasze sesje są tak udane. Jak wykorzystaliście mechanikę podczas walki z Czarnym Smokiem i podeszliście taktycznie do rozgrywki, czy, jak walczyliście o życie przyjaciela, który umierał na Waszych rękach, odgrywając to, a mistrz gry dokręcił śrubę kolejnym fabularnym twistem. Tak samo chcę słuchać, jak to łączyliście i bawiło Was jedno i drugie w tym samym czasie. Jakie ciekawe systemy wpadły Wam w ręce i jakie świeże podejście przyniosły dla Waszej zabawy? Polska to jedno ze środowisk, ale jest jeszcze cały świat i każdy ma swoje spostrzeżenia, swoje podejście do gry.

Grajmy, bawmy się i dzielmy się tym co wspólnie uwielbiamy – czyli grami RPGie.

Pokój!