Epicki Alfabet – I

Kurcze… dokonałem dwóch dziwnych odkryć. Po pierwsze – oryginalna wersja litery K miała długi i durny wstępniak. Po drugie – została opublikowana 23 marca 2009 roku o godzinie 23:13. Nowa wersja jest chyba najbardziej zróżnicowanym zbiorem utworów do tej pory. Ciekawe czy będziecie mieli coś do dodania.

 

Koyaanisqatsi – Philip Glass

Przyznam, że filmu nie widziałem, ale jako, że nie ma w nim dialogów ani fabuły, jest tylko operowanie obrazem i muzyką, to nic dziwnego, że mamy tu ogrom świetnej muzyki ilustracyjnej. Dla mnie ten kawałek to otwierająca scena i opis powolnego kolosa w ciemności – pasażerskiego statku sunącego przez kosmos.

 

Kingdom Of Heaven – Harry Gregson-Williams

“The Battle Of Kerak” – udany utwór, z udanego soundtracka. Szkoda, że film ździebko kupowaty. Szczęśliwie nie aż tak, żeby trwale odcisnąć się w mojej pamięci.

 

Kaneda – Geinoh Yamashirogumi

Wchodzi z dużym wykopem i nieźle oddaje styl ścieżki jednego z najlepszych anime. Nie będę zbyt oryginalny jeśli napiszę, że wybornie się nadaje do CyberPunka. Uderzę się natomiast w pierś i przyznam, że na tym soundtracku są bardziej epickie utwory.

 

Klaus Doldinger – Heimkehr

Trudno mi było się zdecydować, który utwór z zupełnie niepowtarzalnego i unikalnego Das Boot wybrać. Kluczowa dla decyzji okazała się ograniczona oferta YouTube. Jakość i tak woła o pomstę do nieba.

 

Knights Of Cydonia – Muse

Ten teledysk jest… epicko pokręcony.

 

Kung Fu Panda – Hans Zimmer & John Powell

“Sacred Pool Of Tears” to kawałek na miarę dwóch świetnych hollywoodzkich kompozytorów. Bez nadmiernego rozpisywania się – w Kung Fu Pandzie tak zilustrowano trening Po, ale ten utwór okazał się też idealny do opisu bardzo niezwykłej lokacji, w bardzo niezwykłej przygodzie. Kurczę, czyli po ponad sześciu latach jest dalej nie spisana…

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz