I want you so bad…


Dziś jeden prosty utworek, ale kiedy wpadłem na jego zastosowanie, sprawił mi wiele frajdy. Wycelowany jest w sesję z zombiakami, ale pod mózgożernych można wstawić jakieś inne powolne i bezmyślnie łażące za graczami stworzenia.
Joe Anderson – I Want You / Clint Mansell – Doom
Mijasz krawędź budynku i wchodzisz do ciasnego zaułka. Jest tu jeden z tych wielkich zbiorników na śmieci, z kanalizacji wydobywa się para. Twoją uwagę zwraca jednak ruch w głębi uliczki (0:13). Szary, gnijący już miejscami człowiek zaczyna powoli człapać w twoim kierunku. Jęczy i wystawia przed siebie ręce. Widzisz krew ściekającą z jego ust. Odruchowo zaczynasz się wycofywać do znanej ci ulicy wpatrzony w ten horror. (0:36) Twoich uszu dobiegają nieludzkie odgłosy z tyłu. Odwracasz się i widzisz, że z drugiego zaułka powoli wyłania się cała masa maszerujących zgniłych trupów. Białe gałki oczne, sino-zielone twarze, gdzieniegdzie wystające kości. Wszyscy poruszają się tym nieubłaganym, potwornie konsekwentnym marszem… (1:06) [Czas na ucieczkę]
“Doom” na końcu, domontowany całkowicie naprędce. Pewnie milion rzeczy pasowałby lepiej, ale you get the idea. To wstęp do walki lub ucieczki, więc trzeba czegoś z wykopem, a zapewniam Was, że dalszy ciąg “I want you” (która to wersja nota bene pochodzi z musicalu Across the Universe – dzięki Tarkis) nijak tu nie pasował. Zanim powiem gdzie możecie pocałować misia, mogę powiedzieć jeszcze, że nie lubię Beatelsów. Elvis FTW!

PS. Obrazek do notki łatwo było znaleźć, trudniej było wybrać…

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz