Prima Aprilisowy odcinek specjalny: Tragifarsa, czyli o meandrach komnat niewieścich.

What's love got to do with it?
Na całym świecie obyczaj to znany,
przestrzega go każdy, kto zakochany.
Kompromis się zowie – złota zasada,
Wszak, ona właśnie na miłość się składa.
I nie ma pod niebem śmiałka takiego,
co przeczyłby zdaniu króla samego,
wobec przydatności tejże zasady –
jej mocy leczniczej nie od parady.
Bo ona właśnie konsensus wprowadza,
gdy obu stronom emocja doradza.
Lecz, w jednym państwie, gdzie władca szalony
na kpiny małżonki wciąż narażony,
żaden kompromis aplausu nie znajdzie,
kiedy ochota króla na foch najdzie.
Próżne bajania, ludzi pouczenia
jakoby rozwód dał spokój sumienia
i sytuację rozwiązał bez złości
dając małżonkom swobodę w miłości.
Acz jednak, państwo bez władzy stabilnej
anarchii ofiarą może być czynnej.
By temu zapobiec, właśnie w koronie
“Toż separacja!” krzyknięto na tronie,
na to małżonków oboje przystało –
i z wojny królewskiej wyszedł kraj cało.
Bo Absurd, kolebka wszak dyplomacji
słowem – nie siłą – zwykł bronić swych racji.
Przyczyny miłości tejże upadku
szukać należy w nie lada przypadku,
co zdań różnicą lub męską głupotą
nazywać poczęto z wielką ochotą.
Historii przebieg nakreślić mi przyszło
i kończąc pointą jakoby nie wyszło
w małżeństwie królewskim. Rzekłbyś “A czemu?
Toć król za królową gotów samemu
po ciemku skoczyć w piekielne otchłanie
by choć przez chwilę ukoić jej łkanie.”
Pędzi czas, nieubłaganie niestety
a wszelkie uczucia, jak te planety
daleko w przestrzeni świecą na niebie
i ani myślą się zbliżyć do siebie..
Tfu, cóż ja bredzę, o Wielcy Bogowie!
Memoriał ma być, a romanse w głowie!
Pardon, je suis confondu! C'est mon faux – pass..
Attention, niech klimat opowieści trwa..
Przed laty kilku, wśród morza zieleni –
bo latem się działo – w górskiej przestrzeni,
w królewskiej, państwa Absurdu, stolicy
uczta wspaniała, wszyscy dostojnicy,
na zamek sproszeni, wieść się rozniosła –
Królowa Marie celibat swój zniosła.
Wybrankiem jej książę cudnej urody,
“Paul de Chamer!” – będą krzyczeć narody,
To on ma w koronie wspierać królową
siłą i armią do boju gotową.
Państwo Absurdu za ich panowania
rośnie w potęgę, a każdy jest zdania,
że dobra ta passa trwać będzie wiecznie
Gdy ród de Chamer na tronie koniecznie
przez lata swe wpływy raźno utrzyma
a kto przeciw będzie, niech się powstrzyma,
Królowa swych racji twardo pilnuje
Bezwzględnie, acz mądrze je egzekwuje.
Życie małżeńskie tak pięknie płynęło,
pierwszych miłości lat kilka minęło,
szczęścia bez granic, uśmiechu, radości
wśród zachwyconej Absurdu ludności.
Lecz, w końcu nastał, kres parze pisany
Bez zrozumienia, czas w kłótni spędzany.
Dotknęła króla choroba straszliwa
ze wszystkich najgorsza jaka możliwa.
Uczucia zabija, związki rozbija
Niczym bezwzględna, jadowita żmija.
Zazdrością ją zowią, uczuć demonem
co kły swe wbija i rani ogonem
gdzie cierni morze, jak w róży czerwonej
co pięknem lśni z wierzchu, środek zaś słonej
goryczy jest pełen. Czeka wytrwale
by w końcu wyburzyć zapamiętale
to co przez lata budować poczęto.
Mówiąc po krótce – miłości tej piętno.
Królowa z początku patrząc cierpliwie
znosiła Paula humory skwapliwie.
Aż minąć dopiero musiał czas pewien
By podjąć decyzję w żalu i gniewie.
Dopełnił spór błahy szali goryczy
Relacji intymnych waśń ta się tyczy.
A było to tak:
Kilka miesięcy pożycia wspólnego
mijało upojnie, acz kroku tego
co nowy etap wprowadziłby w życie
pary małżeńskiej i na ich oblicze
podjąć nie chciano do czasu pewnego,
kiedy królowa to rzekła do niego:
“Mój mężu kochany, znasz moje zdanie.
Ja Ci permisji udzielam, kochanie.
Czas już najwyższy w orbitę rozkoszy
pomknąć pociskiem zmysłów smakoszy.
Nie czekaj już dłużej.. Chcę teraz. Bierz mnie!”
do uszu tych króla słów słodki szept mknie.
On sam niczym ogniem żywym zapłonął,
i tylko usta w ustach żony toną.
Namiętność i zmysły w łożu szalały
żądzą zaś ciała gorące pałały.
Łakomym wzrokiem pożerał król żonę
a ona po cichu szeptała: “tonę..
w twych zmysłów objęciach, mój ukochany
Ciebie wszak pragnę, mnie jesteś oddany.
Zali, Tyś gotów by tabu przełamać?”
Król zaś poważnie, by żonie nie skłamać,
głosem tubalnym, w te słowa orzeka:
“Pani najdroższa, na Ciebie ja czekam!”
“Tedy rozbieraj mnie, mój Ty jedyny..!”
I król zamiary zamienił te w czyny.
Już łzy radości po licach jej płyną,
gdy wtem tajemniczo na nią mąż skinął.
wzrok utkwił w małżonce, wcale nie miło
i tu smutno wspomnieć co nastąpiło…
Królowa na rękach szybko się wsparła,
słuchając męża, w duchu zamarła.
A gdy już pretensje były wiadome
rzekła do niego ze smutku ogromem:
“A cóżeś tak zamarł, mężu mój miły?
zali me słowa niejasne Ci były?
Przeto klarownie swe racje ujęłam,
to mówiąc jakoby, środki podjęłam
należne przed takim krokiem milowym.
Zalecił mi medyk trunkiem ziołowym
raczyć się codzień przez kilka tygodni.
Lecz, byśmy oboje byli w tym zgodni –
Tobie kazałam i nadal Ci każę
Po rzecz powiązaną z tym inwentarzem
biegiem się udać, bo przecież bez tego
Wianka czystości nie oddam Ci mego!”
O rybie pęcherze poszło w tym sporze.
Bo król tak uparty, zrozumieć nie może
jak ryzykownym jest seks przedsięwzięciem,
gdy bez rozumu oddawać zacięcie
będą się jego pokusom oboje.
“Atoli chorób i ciąży się boję!
A o to łatwo, gdy skąpa zbyt ilość
stosownych środków powziętych na miłość.”
Burzę okrzyków przerwało milczenie.
Dwojga kochanków dopadło zmęczenie.
Wtem król, pośród słońca pierwszych promieni
Takimi słowy tę kłótnię oceni:
“Daruj Najdroższa, lecz cóż ja poradzę
gdy miecza mojego w pęcherz nie wsadzę.
Mnie Matka Natura sobie wybrała,
bym służył za przykład męskiego ciała.
Słabe, zbyt liche te rybie pęcherze
Mej dumy, działaniu ich, nie powierzę.
Uległym nie będę! Basta – nie włożę!”
Milcząc królowa spojrzała na łoże,
to znowu na króla wzrok swój przeniosła
po czym nastała ta chwila podniosła.
W kpiącym uśmiechu jej twarz skamieniała
i jednym stwierdzeniem podsumowała:
“Jak życzysz Mój Miły, Twoja to wola
Och, ja biedna! Przeto ciężka ma dola –
Cieszyć się życiem – jak obok kaleka
Co nawet z łóżka jak zając ucieka.
Rozumu ni krzty, polotu za grosze!
Zali mężczyzna to? Na Boga, proszę!
Toć kpina to jakaś, to ma być mój mąż?
Męskością się chełpi, a przecie to wąż
co w spodniach mu syczy, mały i cienki!
A to Ci heca! Tak straszne to męki?
większe katusze na wojnie przetrwałeś –
Wszak nie przez pęcherz tak bardzo cierpiałeś!
Rób jak uważasz! Phi, też mi wyzwanie!
Toć dla mnie nie sprostasz, słodki mój Panie?
Daruj, lecz prosić ja Ciebie nie będę
Com sama pragnę, atoli zdobędę!
Jeno Ty tylko wszak będziesz żałować,
żem to przy Tobie musiała dochować –
a nie przy innych – mej własnej czystości,
I śmiać się będę, gdy z głupiej zazdrośći
Ty pluć sobie w brodę będziesz po nocach
gdym ja się pławić w rozkoszy owocach
będę już z lepszym mym absztyfikantem,
Któż może wiedzieć, czy on też wybrankiem
stanie sie moim następnym po Tobie
sławiąc me państwo silniejszym na globie!”
To rzekłszy żona, na męża spojrzała,
i zimnym skinięciem go pożegnała.
Zamknąwszy za sobą drzwi ociężałe
rzekła tak w duchu “Wszak nic nie jest stałe..
Pierwsze wrażenie, tak bardzo jest złudne
cóż mi więc po nim, jak życie me trudne
po latach się staje, długo obcując
z wrażenia obiektem, potem żałując
całymi nocami, gdy uwielbieniem
wzajemnie, z moim, pałałam wrażeniem.
Wszak czasu nie cofnę, więc cóż poradzę?
Podjętą decyzję w życie wprowadzę.
Toć separację najwyższa jest pora
ogłosić na tronie. Po oratora!
Sprowadźcie go tutaj! Jemu przypadnie
ten zaszczyt ogromny, jakoby ładnie
ludziom przekazał nowinę królewską.
Z mym mężem pożycie przekreślam kreską!
Ślub nasz uznaję za rzecz oficjalną
Coby sytuacją tak absurdalną
krajowych osiągnięć niczym nie zburzyć.
Małżeństwa wszak koniec mogłam wywróżyć.
Tak to już jest, gdy miłości dać pole
zamiast tę pierwszą rozumem grać rolę.
Mam ja nauczkę i winnam pamiętać
by w sidłach mych uczuć durniów nie pętać.”
Taki jest koniec historii miłosnej
Pełnej goryczy, niżeli radosnej.
Acz państwo Absurdu wszak prosperuje
idąc wciąż naprzód profity zyskuje.
Na tronie wolność zapadła małżeńska
Separacja – nie śmierć – nie jest męczeńska.
Królowa swobodą w miłości się cieszy
przebiera w szerokiej kochanków rzeszy.
A mnie wniosek jeden na myśl przychodzi
Gdy mądra kobieta – jej się powodzi.
Wszak urok, intelekt – dwie ważne cechy
Bo z taką mieszanką warto o grzechy.
Przeto wiadomym jest wszędzie na świecie
Taka kobieta to w róż jest bukiecie
tą jedną jedyną, wręcz wyjątkową
A zdobyć ją można jedynie z głową..
0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz