World Of Darkness Song Challenge – Supernatural Fight Scene Song

Już wcześniej podałem konkretne do systemów, tutaj bardziej uniwersalne przedstawię 🙂 Kawałek, który pasuje do każdego systemu. Prolog, epilog, środek sesji – zawsze się wpasuje. Szczególnie podoba mi się to budowanie napięcia do czasu wejścia perkusji – miejsce na wprowadzenie opisu nadchodzącej walki, robiąc to umiejętnie, perkusja i nadchodzący z nią pierwszy cios w stronę bohaterów może zaskoczyć Graczy.

We’re in This Together, Nine Inch Nails, We’re in This Together

Innym źródłem niż zespoły, są oczywiście gry akcji, shootery. Dla wielu systemów używam ścieżki dźwiękowej z „Painkillera” – jest rytmiczna, dźwięczna i pasuje zarówno gdy drużyna spuszcza łomot, jak i go otrzymuje. Pełno wspaniałych kawałków z połączenia speed metalu i techno. To ma już 10 lat!

Painkiller Game Soundtrack, Stephen Rippy & David Rippy & Kevin McMullan, Me versus the Underworld

 

World Of Darkness Song Challenge

Day 14. Atlantis theme song

Coś mnie wzięło na mieszankę kosmosu i Maga.
Dead Space ma pełno dobrych soundtracków, które można wpleść i w ogromne przestrzenie jak orbity planet oświetlonych ostrymi, wyrazistymi promieniami słońca czy wielkie jaskinie z miękkim światłem podziemnych roślin odbitym od skraplającej się wody… Utwory do walki dają dużo chaosu i pełno pomysłów na futurystyczne, zamknięte przestrzenie… Atlantyda nie ustępowałaby “Martwemu kosmosowi” ani rozmiarem archaicznych konstrukcji, ani upiornością sal strzegących zgromadzonej przez eony wiedzy.

Dead Space 3 Game Soundtrack – Jason Graves, James Hannigan, “Graffiti Speaks”

Dla pragnących dłuższych kawałków w tym stylu dorzucę jeszcze taką ciekawostkę muzyczną. Moim zdaniem świetnie pasuje, szczególnie chór:

Katedra Original Motion Picture Soundtrack , Adam Rosiak, “Katedra – Long version”

Warsztaty “Graj Muzyką” na Hellconie 2015

12 grudnia 2015 ja i Merry odwiedziliśmy Hellcon 2015. Po tym, jak Merry poprowadziła tradycyjną prelekcję o wywoływaniu grozy na sesji, przeszliśmy do kolejnej tradycyjnej części naszego programu, czyli Graj Muzyką. Mimo, że konwent nastawiony był raczej na mangowców, przyciągnęliśmy małą grupkę RPGowców i udało nam się wspólnie wymyślić sporo ciekawych scenek pod puszczane utwory. Z mojego punktu widzenia mniejsza niż zazwyczaj ilość osób na warsztatach okazała się dużo bardziej owocna i przyjemna, jako że każdy miał szansę się wypowiedzieć i puściliśmy dużo więcej utworów. Warto też wspomnieć o tym, że mimo braku doświadczenia RPG-owego, do którego uczestnicy się przyznali, pomysły, które rodziły się w ich głowach pod wpływem puszczanej muzyki wzbudzał w nas niekiedy spory podziw.

 

Oto lista utworów, które się pojawiły, wraz z pomysłami, które się przy nich rodziły:

 

1. X-TG ft. Sasha Grey – Afraid

Ciche zaplecze klubu, ciemne głębie cyberpunkowej metropolii, opuszczona łódź podwodna, czy uwodzicielska seryjna morderczyni odpoczywająca między zabójstwami – niepokojący i ciężki nastrój, wraz ze spokojną, jednostajną rytmiką oraz wokalem Sashy Grey dają wrażenie ukrytego niebezpieczeństwa, pozornego spokoju i łudzącego piękna, pod którym kryje się coś mrocznego i niebezpiecznego.

 

2. The Tornados – “Telstar”

http://www.youtube.com/watch?v=BxpZ5rOMH4U

Szarża steampunkowych mechanicznych koni, radosne rodeo, przejażdżka autostopem z dziwnym kierowcą, u którego zawsze leci ten sam utwór, czy wesołe miasteczko w którym nie wszystko działa jak powinno. Stary instrumentalny utwór z początku lat 60 jest szybki, dynamiczny i w pewien sposób optymistyczny, jednak jakość utworu jest daleka od doskonałej – ogólna chropowatość i zgrzyty obecne w dźwięku dodają tej skocznej melodii warstwę dziwności.

 

3. Skrillex & Damian “Jr. Gong” Marley – Make It Bun Dem

Szczególnie ożywiony koncert, deal o rzadki stuff na zapleczu klubu, w którym dzieje się sroga impreza, wypalanie pól marijuany miotaczami ognia czy muzyk, który patrząc w lustro doznaje olśnienia i postanawia wyeliminować swojego konkurenta. Żywiołowy reggaestep, autorstwa prawdopodobnie najbardziej znanego twórcy dubstepu oraz syna legendy reggae, przywodzi na myśl klimaty czarnoskórych muzyków oraz dzikich imprez, wśród których przewija się zakazany owoc dla wybrańców spragnionych haju ich życia.

 

4. Nox Arcana – Highland Storm

Przy tym utworze uczestnicy mieli pomyśleć nad konkretną lokacją, której dopełnieniem mógł by być ten dark folkowy instrumental Nox Arcana. Bez wyjątku wszyscy widzieli tutaj świat fantasy, a dynamiczność utworu wywołała u wszystkich wrażenie konfrontacji lub pogoni, jednak miejsca się różniły – padła bitwa klanów na szkockich wyżynach, ktoś inny widział desperacki pościg do majestatycznej fortecy, była również ucieczka małej gromadki krasnoludów w opuszczonych halach ich przodków. Idąc tropem biegnących brodaczy, uznaliśmy, że przy następnym utworze uczestnicy będą musieli wymyślić scenę dziejącą się konkretnie w krasnoludzkich kopalniach. Nie chcąc szczególnie przesadzać z czymś niepasującym do klimatu, uznałem, że trochę ułatwię robotę i puszczę kawałek szczególnie pasujący do niskich, pijanych, brodatych górników.

 

5. Lord of the Rings: Battle for Middle-Earth OST: Pride of the Dwarves

Mimo jednostajnej konwencji, pomysły były różne: grupa górników odcięta w zawalonym tunelu szukająca drogi na zewnątrz, czasy świetności królestwa Ereboru, zawalenie niegdyś wspaniałego mostu, aby pozbyć się nadciągającej bestii, czy grupa bohaterów, która uratowała krasnoludzką twierdzę i właśnie wchodzą do hali bohaterów, by ujrzeć, że wdzięczni brodacze wykuli na ich cześć wspaniałe posągi, przedstawiające bohaterów w najbardziej charakterystycznych dla nich pozach. Po tej chwili, którą spędziliśmy w tradycyjnym fantasy, przeszliśmy do ostatniego utworu:

 

6. Nile – Slaves of Xul (do 1:24)

http://www.youtube.com/watch?v=l1W-3ekB0eg

Wiedźmy odprawiające rytuał na Łysej Górze, spotkanie z mrocznym szamanem, budowa piramid, klaun zabawiający dzieci, które mogą już zacząć podejrzewać, że jest on seryjnym kanibalem, lub grupa mumii, która obudziła się we współczesnym świecie i skupia się na starożytnym papirusie, który pozwala im na chwilę wrócić do ich przedwiecznego imperium Iremu, o którym w większości zapomnieli. Ponura atmosfera, początkowy gardłowy pomruk, głośne krzyki w nieznanych językach oraz brutalny i niepokojący chaos rozwijający się w utworze, wszystko w egzotycznej, bliskowschodniej otoczce – świat współczesny ignoruje to, jak szokujące rzeczy mogą się kryć w zwyczajach i historii dawnych kultur.

Wiedźmińskie rytmy czyli muzyka z gry Wiedźmin 3 cz. 2

Serwus!

Zbliża się 11 listopada, a nic tak dobrze nie brzmi w dzień wolny jak sesja! Ewentualne granie w Wiedźmina też jest opcją, ale po co robić to samemu, skoro można zwiedzać Północne Krainy razem z przyjaciółmi na dobrej sesji? A jeśli sesja ma być dobra to i muzyka się przyda, oto garść inspiracji związanych z soundtrackiem, bierzcie i grajcie z tego wszyscy!

Witcher 3: Wild Hunt – Hunt or Be Hunted

Jako, że nad Wisłą jedenasty jest obchodzony bardzo dynamicznie i bojowo, to i my zaczynamy z grubej, wojennej rury. Moja propozycja na opis  to magowie bitewni, grupa specjalistów znajdujących się gdzieś poza głównym ogniem walk, ale na tyle blisko, że oddziały przydzielone do ich obrony już od kilku godzin tępią swoje miecze na przeciwnikach.  Magowie są rodzajem artylerii, szykują potężne zaklęcie które ma zrzucić na wrogów morze kwasowych kul z nieba. Przygotowania trwają jednak zbyt długo; stłukła się część słojów ze składnikami, zwierciadło wzmacniające jeszcze nie zostało dostarczone, a najgorsze jest to, ze wśród magów jest sabotażysta…

 

Witcher 3: Wild Hunt – Merchants of Novigrad

No ale ile też można się prać po łbach i wylewać krew w piach? Nic tak nie pasuje do odpoczynku bohatera jak balia pełna wody (byle nie na piętrze cytując Pilipiuka), dzbany pełne wina i kręcący się wśród pary słudzy. Do tego wszystkiego można dodać odrobinę blichtru w postaci sługi rozprowadzającego wonne olejki, miłe zapachy trochę gryzą w nos, mięśnie rozluźniają się od ciepłej wody (może tęgi masażysta? W końcu po zbadania wielkiego lochu należy się odpoczynek).  W końcu przez parę wodną widać roznegliżowane dziewki kręcące się po pomieszczeniu, robi się coraz goręcej… a z trzaskiem drzwi wchodzi krasnoludzki kupiec, pan Herzmeyer, ze sporą, a co gorsza uzbrojoną, obstawą. Siedzą tutaj za jego pieniądze i  to jemu przynieśli z tych podłych lochów figurkę. Fałszywą jak się okazuje.

The Witcher 3: Wild Hunt – Ladies of the Woods

Kawałek co prawda krótki ale dużo można z niego wyciągnąć. Żeby nie było zbyt banalnie zapodałbym tutaj guślarza który wzorem augurów wróży dla drużyny z lotu ptaków. A może nawet nie jeden, a kilku. Grupa  młodych wróżbitów prowadzona przez swojego mistrza wędruje przez świat i za rytualną ofiarę przepowiadają przyszłe losy. Drużyna przybywa do nich z bardzo konkretnym pytaniem, poszukują kogoś lub czegoś. Jeden z uczniów podejmuje się wywróżenia odpowiedzi, jednak coś idzie nie tak i na całą grupę zwracają uwagę mroczne siły.

To by było na tyle drugiej części. Jeśli macie jakieś własne pomysły, albo chcecie pokrytykować to zapraszam do dyskusji. A tymczasem życzę miłych sesji i dużo inspiracji.
Hobbit.

Improwizacje na Coperniconie 2015!

Raz jeszcze dziękujemy organizatorom oraz uczestnikom przemiłego konwentu Copernicon 2015 w Toruniu 🙂

Nasza ekipa wyrobiła sporą część programu, w tym warsztaty improwizacji pod muzykę. Do poniższych utworów, wraz z zaangażowaniem publiczności (a była ona liczna!!) ułożyliśmy krótki scenariusz na sesję.

Podwodne miasto, będące jednocześnie niezależnym prastarym organizmem, zamieszkanym przez dziwną rasę wyznawców Dagona. Ich spokojny podwodny żywot przerywa nagle olbrzymia łódź podwodna, która ostatecznie zostaje pochłonięta przez “miasto”, stając się niemal jednością z porastającymi mchem skałami.
Dla prymitywnych mieszkańców tej krainy łódź staje się obiektem zaciekawienia i pewnego rodzaju kultem – oto przybysze z obcej cywilizacji przybyli w ich strony. Mieszkańcy za wszelką cenę chcą dostać się do środka łodzi, zbadać jej wnętrze, zobaczyć czym jest.

Załoga łodzi podwodnej to ekipa ludzkich marynarzy, od lat pracujących nad wykryciem zapomnianej podwodnej cywilizacji. Schwytani przez ‘władze' podwodnego miasta szybko stają się jednak więźniami.

Kim w tym wszystkim są Bohaterowie Graczy?

Głowiąc się wspólnie i wymieniając pomysłami doszliśmy do wniosku, że ciekawe byłyby dwa rozwiązania, dające obraz z dwóch perspektyw.

Po pierwsze BG mogliby wcielić się w załogę drugiej łodzi podwodnej z misją odnalezienia poprzedniczki i odpowiednio odbicia pojmanych towarzyszy.

Z drugiej strony mogliby zagrać dziećmi tej podwodnej rasy, które widząc białych ludzi i ich zdobycze cywilizacyjne, wynalazki chcą wyrwać się z tej przytłaczającej rzeczywistości. Mogą próbować pomóc ocalić pojmanych więźniów, znaleźć wejścia do łodzi podwodnej i nawiązać kontakt z ludzką cywilizacją.

Kto antagonistą?

Tutaj mamy pełną dowolność i wachlarz postaci, które możemy stworzyć odpowiednio do klimatu.

Na czele podwodnego państwa i kultu Dagona może stać ludzki kultysta, który przywdziewa skórę (dosłownie) podwodnej istoty i steruje wszystkimi, jako ten, który jest najbardziej inteligentny. Nikt od bardzo dawna nie zorientował się, że podwodna rasa jest okrutnie oszukiwana. Może gracze jako te najmłodsze dzieci widziały coś szczególnego lub były czegoś świadkiem?

Z innej strony – może to samo miasto jest prawdziwym żyjącym organizmem, wielkim przedwiecznym i to ono bezpośrednio steruje swoimi mieszkańcami i mówi im co mają robić? A może mieszkańcy, będący wyznawcami Dagona chcą dopiero obudzić Wielkiego Boga?

Historia może potoczyć się w dowolnym, także zupełnie innym kierunku.
Jako inspiracje posłużyły nam trzy utwory, które znajdują się poniżej 🙂

Morrigu's Song

https://www.youtube.com/watch?v=jBqFfC5UKAw

La Biblioteque – Les Rivieres Pourpres Soundtrack

Happy Pills – Limitless Soundtrack

Wiedźmińskie rytmy czyli muzyka z gry Wiedźmin 3

Gra Wiedźmin 3 miała swoją premierę już jakiś czas temu, jednak na moich sesjach ciągle gra w głośnikach. Przyjemne “słowiańskie” granie jest odskocznią od typowej muzyki z gier, która zazwyczaj była mieszanką klimatów około celtycko-średniowiecznych z lekkimi udziwnieniami. Przyjrzyjmy się teraz kilku kawałkom:

 

Witcher 3: Wild Hunt – Commanding the Fury
Zaczyna się z grubej rury, a pojawiające się co jakiś czas bojowe krzyki, aż proszą się żeby był to bieg grupy dzikich wojowników. Z różnorodną bronią i bez szyku, przebiegają przez dzicz w kierunku spokojnej wsi. A może to huczne zabawa z rodzaju “weselicho bez człowieka z nożem w brzuchu przynosi pecha”?

Witcher 3: Wild Hunt – Cloak and Dagger
Życie powoli budzi się na bagnach. Słońce próbuje przebić się przez ciężkie chmury, kilka jaszczurek szuka nasłonecznionego kamienia, lecz nagle ktoś burzy ich pokój. Te bagna są domem trzech wiedźm, które są dla siebie zarówno towarzyszkami w niełatwym życiu i rzemiośle, ale też kochankami i w tym momencie wszystkie razem ganiają się ze śmiechem. Beztroska wręcz emanuje z ich twarzy. Nie wiedzą jednak, że ze strony miasta zmierzają po nie łowcy…

The Witcher 3: Wild Hunt – the Nightingale
Rogatki miejskie są zatłoczone, na jarmark zjeżdża się ciżba z całej okolicy, a i ponoć nawet zza granicy ktoś z poselstwem przybył. Zmęczona straż, smród, muchy chmarami osiadające ludzi, co chwila ktoś przekrzykuje się w tłumie, jakiś szlachetka żąda wpuszczenia poza kolejką, ktoś został wzywa pomocy. Wóz z drewnem zostaje wpuszczony po szybkiej kontroli i sakiewce woźnicy który musi dostarczyć materiały do doków, gonią go terminy, a pod drewnem Scoia'tel napinają już kusze. Wóz zatrzymuje się przed bankiem Vivaldich.

To tylko trzy utwory z tego bogatego soundtracku który mocno polecam. Warto ubarwić swoje sesje czymś egzotycznym, a zarazem tak swojskim.
Hobbit

Warsztaty Improwizacji na obozach RPG

Korzystając z pobytu na obozach RPG dla młodzieży, postanowiliśmy zaprzęgnąć młode świeże umysły do burzy mózgów i poćwiczyć improwizację pod muzykę 🙂

Oprócz standardowych ćwiczeń z dowolnym motywem przewodnim, ułożyliśmy niemal gotowy scenariusz na krótkiego jednostrzała.

Bohaterowie są mieszkańcami miasta wybudowanego we wnętrzu olbrzymiej góry. Miastem rządzi tyran, który najmniejsze wykroczenie karze śmiercią w gorącej lawie, wypełniającej przestrzeń pod wyżłobionymi zabudowaniami. Mieszkańcy góry są przekonani, że nie ma żadnego wyjścia na zewnątrz, a świat poza nie istnieje.
Tymczasem na szczycie góry pośrodku gęstego lasu i wiecznej zimy znajduje się wioska szkockich highlanderów. Przekonani o tym, że są jedyną pozostałą ludzką osadą, walczą o przetrwanie.
Nadzorcą tej wioski jest ten sam tyran, który rządzi miastem wewnątrz góry. Tylko on zna połączenia i sieć korytarzy prowadzące na zewnątrz oraz łączące osadę z wnętrzem góry.

Z jednej strony tyran wydaje się bezwzględnym okrutnym despotą, z drugiej ma jednak na uwadze dobro mieszkańców obu krain – w zasypanych ciemnych korytarzach góry czają się istoty spalone lawą, to juz nie są ludzie…

Bohaterowie mają dość tyranii, słyszeli plotki o innym lepszym świecie, podobno ktoś kiedyś widział ludzi z zewnątrz, którzy opowiadali o wiosce na szczycie góry. Bohaterowie za wszelką cenę pragną wydostać się z góry i przekonać się co jest tym innym światem…

Dodatkowo, od pewnego czasu miasto nękane jest delikatnymi wstrząsami, niektóre jaskinie zostały poważnie uszkodzone. Co jest przyczyną? Może to świat na zewnątrz, ten prawdziwy, nie-urojony próbuje przekopać się do wnętrza góry i sprawdzić co skrywa to miejsce?

Utwory, które posłużyły nam przy stworzeniu konspektu 🙂

Rhapsody of Fire – Holly Thunderforce (początek utworu)

Hans Zimmer – Do you think I'm Saxon

Juno Reactor – Monalisa Overdrive

Gościnna Notka – Yugotrip vol. 2 Serbia, Exit, Guča i U Škripcu

Nasz serwis po raz drugi odwiedzi Kasia Gerula ze swoim cyklem muzycznych wycieczek po krajach wschodnich 🙂

Lato. Idealny czas na zabawę muzycznych festiwalach i wędrówek po bałkańskich bezdrożach. Obydwie propozycje można ze sobą połączyć w Serbii. W hipsterskim Nowym Sadzie w dniach 9 – 12 lipca już po raz 15 odbędzie się Festiwal Exit. Prawdziwa uczta muzyki alternatywnej, zarówno gitarowej, jak i elektronicznej. Impreza na twierdzy Petrovardin położonej malowniczo nad wodami Dunaju to świetna okazja, aby posłuchać na żywo takich jak Faithless, Motorhead, Eagles of Death Metal, Manu Chao, Emeli Sande, ale i odkryć mniej znanych europejskich wykonawców oraz gwiazdy rockowej sceny obszaru byłej Jugosławii. W linupie tegorocznej edycji figuruje absolutna legenda sceny punkowej Hladno Pivo, punkrockowi Brkovi wplątujący sporo bałkańskiego folku do swoich kompozycji, pogodna rockowa Vatra, boszniacka Dubioza Kolektiv, która dosyć często odwiedza nasz kraj oraz Gramatik – słoweński lekko swingujący DJ.

Festiwal Trąbki w Gučy to skolei Mekka polskich i europejskich miłośników kultury bałkańskiej, stałych bywalców potupajek w stylu Warsaw Balkan Madness. Od 3 do 9 sierpnia tą małą górską miejscowość ponownie opanuje turbofolk. Dla niewtajemniczonych ludyczny gatunek muzyki popularnej znany w innych bałkańskich krajach pod nazwą „cz alga” czy „laika”, charakteryzuje się dosyć prostą linią melodyczną i niezbyt wysublimowanymi tekstami. Sam festiwal ma również zdecydowanie przaśny charakter. W dzień będzie można poobserwować rywalizację orkiestr cygańskich wędrujących wąskimi uliczkami i wygrywającymi nieustannie Kałasznikowa wśród gawiedzi i stoisk z kiczowatymi pamiątkami czy pleskawicą. W nocy na dużej scenie, postawionej na szkolnym boisku, występują gwiazdy gatunku. Warto się wybrać, w końcu widok orkiestry dętej otaczającej mężczyznę w złotych łańcuchach na szyi i wymachującego plikiem dolarów nie zdarza się co dzień, jednak jeden, dwa dni powinny spokojnie wystarczyć, by rozeznać się w sytuacji.

Po drodze należy konieczne zajrzeć do stolicy. Dzisiejszy Belgrad zostawiam Waszym oczom i uszom. Ja natomiast chciałabym zaproponować muzyczną podróż, nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie do początków lat 80., czasów prosperity Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii i sceny New Wave*. Jedną z najjaśniejszych gwiazd jugosławiańskiej nowej fali bez wątpienia stanowił u początku swojej muzycznej drogi belgradzki kolektyw U Škripcu. Zespół utworzyła w 1980 roku trójka szkolnych przyjaciół Zoran „Vule” Vulović, Milan „Delča“ Delčić i Aleksander „Vasa” Vasiljiević wcześniej działający na deskach awangardowych teatrów amatorskich. W pierwszych dwóch latach grupa opierał się na koncepcie Pamflexu – wymyślonej przez Delča fikcyjnej firmy. Stanowił apoteozę reklamy jako najświetniejszej formy sztuki. Wcześniejszy flirt z teatrem dało się wyczuć podczas koncertów, które przyjmowały formę performensów łączących groteskowo-komiczne recytacje i wykonanie utworów – reklam towarów produkowanych przez Pamflex. Wiele uwagi przywiązywano również do scenografii, nie obeszło się bez obecności flag z logiem marki.

W 83 roku zespół odszedł od konceptu Pamflexu. Aranżacje nowego materiału stały się bardziej wysublimowane muzycznie. Elektronikę ujarzmiono, kompozycje pieczołowicie dopracowano. Z albumu „O,je” i epki „Nove Godine” wydanych nakładem Jugotonu pochodzą poniższe utwory, które polecam uwadze mistrzom gry.

 

Beograd spava

Zawieszona kompozycja, wolne tempo, instrumentalnie skromna aranżacja z powtarzalnymi gitarowymi riffami podkręcana przez rozmaite efekty dźwiękowe, zastosowane jednak z rozwagą, wokal ocierający się o recytację mogą stanowić dobrą oprawę nocnej wędrówki po nawiedzonym domu…

Siđi do reke

Przy wykorzystaniu piosenki, oprócz czysto strony muzycznej, można pobawić się z literacką stroną utworu. Tekst choć mimo, bardzo prostej i oszczędnej formy oraz podjęcia tematyki miłosnej nie ociera się wcale o banał. Podmiot liryczny nieco hipnotycznie nawołuje, jakby rzucał urok.(…)Zejdź do rzeki, tego wieczoru ja tam będę, zejdź do rzeki, wszystko wydaje się być piękniejsze we dwoje… Zimno jest gwiazdom, zbyt długo są same, moje ręce szukają ciebie, nocami są głodne… Może właśnie jeden z bohaterów znajdzie się pod czyimś wpływem albo w hipnotycznym transie? Serbski może imitować rodzimy język gracza.

*Jugłowiańska nowa fala uchodzi za unikalny fenomen na europejskiej scenie muzycznej wykorzystujący brytyjskie podwalin i przetwarzające je twórczo na bałkański grunt. Niektórzy badacze muzyki popularnej przypisują mocny oddźwięk New Wavu na tym obszarze specyficznej sytuacji społeczno-polityczno-kulturowej kraju. Jugosławia nieustannie lawirująca między blokiem wschodnim a zachodnim, z jednej strony opierała się na gospodarczych rozwiązaniach państw socjalistycznych, z drugiej posiadała elementy wolnego rynku nieregulowanego przez politykę władz, ani federacji, ani poszczególnych republik. Rynek muzyczny działał dosyć mocno, legendarna wytwórnia Jugoton wydawała płyty rodzimych wykonawców, ale również gwiazd zachodnich (ja sama jestem dumną posiadaczką 4-płytowego albumu Elvisa Presleya sa fotografijama). Wszystkie większe zjawiska w muzyce popularnej bez żadnych przeszkód ze strony cenzury trafiały na teren Jugosławii. Często podkreśla się rolę różnych odłamów muzyki rockowej jako spoiwa w latach 70. i początku lat 80. łączącego narody i etnie tego multietnicznego państwa.

W Polsce popularyzatorem jugosłowiańskiej nowej fali był Grzegorz Brzozowicz, dziennikarz muzyczny współpracując z Machiną i Trzecim Programem Polskiego Radia. To właśnie on stał się pomysłodawcą projektu Yugoton. Album składający się z coverów jugosławiańskich nowofalowych piosenek stał się prawdziwym hitem i zaczęły żyć w polskiej muzyce i kulturze własnym życiem. Mało kto dziś np. zdaje sobie sprawę, że Malcziki śpiewane przez Kazika, w oryginale zaczynają się od słów Plamene zore bude se iz sna

RPGowy Alfabet Muzyczny – M…

Tym razem rewelacyjny utwór stworzony przez Jerzego Satanowskiego, zaczerpnięty z popularnego w latach 90. polskiego serialu “Ekstradycja”.

Jerzy Satanowski, Moskwa Nie Wierzy Halskiemu.

 

Zuzanna zamknęła ciężkie drzwi pustego Domu Pogrzebowego na Powązkach. W środku było zimno. Pozlepiane płatki śniegu odbijały się od wielkich okien, lśniąc w delikatnym świetle stojących na zewnątrz latarni. Szybki oddech kobiety powodował niewielkie obłoczki pary, wydobywające się z jej karmazynowych ust. Mimo paskudnej pogody, zacinającego deszczu i śniegu szminka trzymała się doskonale. Kobieta westchnęła i powolnym krokiem poczęła zbliżać się do pachnącej świeżym lakierem trumny. Twarz mężczyzny zastygła w dziwnym, lekko uśmiechniętym grymasie. Delikatna kobieca dłoń musnęła jego posiwiałą czuprynę. Gorąca łza spłynęła po czerwonym policzku. Zuzanna wpatrywała się szklistymi oczami w zimne oblicze męża. Na chwilę zapadła kompletna ciszą, którą przerwała ledwie słyszalna muzyka, dobiegająca z zewnątrz. Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, a delikatne jazzowe brzmienia z radia samochodowego wpadły do środka z podmuchem zimnego powietrza. Mężczyzna w czarnym płaszczu szybkim krokiem przemierzył salę Domu Pogrzebowego. Położył dłonie na kobiecych ramionach i przez moment razem z nią wpatrywał się w nieboszczyka.
– Miał się przecież obudzić godzinę temu, co się dzieje? – mruknął zdenerwowany.
– Uznałam, że tak będzie lepiej. Dla niego. Dla nas… – odparła niemal szeptem kobieta, zaciskając w pięści niedużą ampułkę z białymi kapsułkami.

Wiatr wzmógł się niepostrzeżenie, trzaskając potężnymi drzwiami, a płatki śniegu coraz mocniej stukały o wielkie szyby budynku.

Epicki Alfabet – I

Kurcze… dokonałem dwóch dziwnych odkryć. Po pierwsze – oryginalna wersja litery K miała długi i durny wstępniak. Po drugie – została opublikowana 23 marca 2009 roku o godzinie 23:13. Nowa wersja jest chyba najbardziej zróżnicowanym zbiorem utworów do tej pory. Ciekawe czy będziecie mieli coś do dodania.

 

Koyaanisqatsi – Philip Glass

Przyznam, że filmu nie widziałem, ale jako, że nie ma w nim dialogów ani fabuły, jest tylko operowanie obrazem i muzyką, to nic dziwnego, że mamy tu ogrom świetnej muzyki ilustracyjnej. Dla mnie ten kawałek to otwierająca scena i opis powolnego kolosa w ciemności – pasażerskiego statku sunącego przez kosmos.

 

Kingdom Of Heaven – Harry Gregson-Williams

“The Battle Of Kerak” – udany utwór, z udanego soundtracka. Szkoda, że film ździebko kupowaty. Szczęśliwie nie aż tak, żeby trwale odcisnąć się w mojej pamięci.

 

Kaneda – Geinoh Yamashirogumi

Wchodzi z dużym wykopem i nieźle oddaje styl ścieżki jednego z najlepszych anime. Nie będę zbyt oryginalny jeśli napiszę, że wybornie się nadaje do CyberPunka. Uderzę się natomiast w pierś i przyznam, że na tym soundtracku są bardziej epickie utwory.

 

Klaus Doldinger – Heimkehr

Trudno mi było się zdecydować, który utwór z zupełnie niepowtarzalnego i unikalnego Das Boot wybrać. Kluczowa dla decyzji okazała się ograniczona oferta YouTube. Jakość i tak woła o pomstę do nieba.

 

Knights Of Cydonia – Muse

Ten teledysk jest… epicko pokręcony.

 

Kung Fu Panda – Hans Zimmer & John Powell

“Sacred Pool Of Tears” to kawałek na miarę dwóch świetnych hollywoodzkich kompozytorów. Bez nadmiernego rozpisywania się – w Kung Fu Pandzie tak zilustrowano trening Po, ale ten utwór okazał się też idealny do opisu bardzo niezwykłej lokacji, w bardzo niezwykłej przygodzie. Kurczę, czyli po ponad sześciu latach jest dalej nie spisana…