Wywiad z Jarosławem Grzędowiczem

Dzisiaj trochę z innej beczki, a mianowicie przeprowadzony przez Merry (już jakiś czas temu) wywiad z Jarosławem Grzędowiczem, autorem sagi “Pan Lodowego Ogrodu”.

M.P.: Przede wszystkim serdecznie dziękuję, że zgodził się Pan na ten krótki wywiad. Przyznam, że jako fanka cyklu „Pan Lodowego Ogrodu” zawsze chciałam zadać Panu kilka pytań na temat tej sagi. Nareszcie mam ku temu okazję.

M.P.: Czy historia opisana w sadze „Pan Lodowego Ogrodu” została przez Pana od razu wymyślona w całości? Czy wszystkie założenia i główne wątki powstały podczas tworzenia pierwszego tomu, czy kontynuacja tej opowieści rodziła się w miarę pisania?

Jarosław Grzędowicz: Zawczasu powstała cała struktura powieści – pomysł, krótko mówiąc. Wszystkie założenia dotyczące tego o czym jest ta książka, na czym polega pointa, kto kogo i dlaczego. Z konieczności na tym etapie założenia są skrótowe i syntetyczne. Znamy podstawowe zwroty akcji i jej bohaterów, ale pomiędzy punktami węzłowymi zieje może nie pustka, ale bardzo ogólne wyobrażenia o tym co się ma dziać. W efekcie powieść, pomimo że wymyślona od początku do końca, cały czas obrastała w szczegóły, wątki i dodatkowe zdarzenia.

M.P.: Czym Pan kierował się przypisując główny i najsłynniejszy motyw muzyczny z filmu Carlosa Saury „Nakarmić kruki” – „Porque te pas” – Dolinie Bolesnej Pani (jedna z krain w powieści, red.przyp.)? Czy lubi Pan twórczość Saury, czy wprowadził Pan ten zabieg z innych powodów?

J.G.: Nie mam do Saury jakichś szczególnych predylekcji, zresztą nie należy wiązać “porque te pas” wyłącznie z tym filmem. To była piosenka popowa z lat 60 wykonywana przez niejaką Jeanette, i została po prostu wykorzystana w filmie, który ją dodatkowo spopularyzował. Zwracam uwagę że w treści nie ma nic o żadnych krukach, ot, sentymentalna historyjka o rozstaniu. Ale ja potrzebowałem czegoś kojącego i trochę niepokojącego – takiej kołysanki dla postaci która pochodziła z Hiszpanii i znajdowała się w stanie jakby magicznej śpiączki. “Porque te pas” była jak znalazł.

M.P.: Cała saga, a zwłaszcza pierwszy tom nawiązuje do mitologii skandynawskiej oraz przywołuje obrazy Hieronima Boscha. Czy interesuje się Pan szczególnie mitologią skandynawską i dziełami Hieronima Boscha?

J.G.: W tej powieści znalazło się echo mojego zainteresowania wieloma kulturami, nie tylko wikińską. Są tam ślady kultury japońskiej, kultur Czarnej Afryki, ale też Cesarstwa Mongołów, albo ogólnie pojętej starożytności. Bohater przez swoje ziemskie pochodzenie bada ten świat uzbrojony w skojarzenia i analogie, przyniesione z domu. Kultura w której musi funkcjonować jest dla niego obca, więc patrzy na nią przez pryzmat ziemskich doświadczeń historycznych. Pewnie tak się kojarzyło nie tylko jemu, w końcu planeta dostała kryptonim „Midgaard”, co w skandynawskich wierzeniach oznaczało poziom świata zamieszkały przez ludzi. Mieli jeszcze Asgaard (dziedzinę bogów) i świat podziemny Helj.
A „Ogród rozkoszy ziemskich” znajduje się raptem w jednej scenie. Bohater dociera do krainy przekształconej przez kogoś o magicznej mocy. Rozgląda się i widzi wokół siebie postaci oraz krajobrazy z tryptyku Boscha, więc może je rozpoznać, co więcej, jest dla niego jasne, że są dziełem człowieka z Ziemi. Bosch jest znany niemal każdemu kto umie czytać i pisać, a do tego efektowny. Nie chodziło o to, że wyzbywam się jakiejś obsesji, albo mam potrzebę opisywania lubianych obrazów.

M.P.: Po dokończeniu sagi „Pan Lodowego Ogrodu” zaostrzył Pan nasz apetyt. Czy uchyli Pan rąbka tajemnicy i zdradzi swoje literackie plany na najbliższy czas?

J.G.: Przyznaję, że ta powieść trochę mnie wyczerpała i na razie zbieram siły. Gromadzę pomysły, opracowuje je, ale jeszcze nie zdecydowałem się ostatecznie który zrealizować. Regeneruję się. To był ogromny projekt – jego realizacja zajęła mi przeszło siedem lat, więc chwilowo jestem lekko zdezorientowany.
M.P.: Jaki ma Pan system pisania? Czy pisze Pan wtedy kiedy ma wenę, czy wyznacza sobie regularne godziny pracy, w czasie których musi Pan napisać określoną liczbę stron?

J.G.: Wszystko zależy od tego na jakim etapie. Jest czas wymyślania, jest czas pisania, bywają też momenty kiedy idzie jak po grudzie. Generalnie staram się pisać systematycznie – to jednak, bądź co bądź praca. Tyle, że kiedy mam tzw. wenę piszę więcej i szybciej, a kiedy indziej z wysiłkiem wpatruję się w ekran i mozolnie klecę zdanie po zdaniu.

M.P.: Podobno Ernest Hemingway przed pisaniem raczył się whisky, a Marcel Proust lubił wąchać zapach suszonych jabłek. Czy Pan również potrzebuje stworzyć specjalne warunki podczas procesu pisania?

J.G.: Nic tak wymyślnego. Zamknięte pomieszczenie, cisza i spokój, tło w postaci muzyki instrumentalnej, pod ręką herbata, zapas papierosów i jakaś woda, tyle. Whisky przed pisaniem to kiepski pomysł, zaś wąchanie jabłek, śledzi, biczowanie się, lub zwisanie z drabinek to raczej według mnie jakieś objawy. To jednak specyficzny zawód i niech każdy wspomaga się jak umie. Kto potrzebuje pisać w pociągu, na karuzeli czy w basenie, może tak czynić.

M.P.: W związku z tym, że Pańska małżonka również jest pisarką (Maja Lidia Kossakowska, red. przyp.) , czy dzielą się Państwo pomysłami? Czy może dopiero po napisaniu książki wymieniacie się Państwo wzajemnie uwagami? Czy inspirujecie się nawzajem?

J.G.: Oboje żyjemy tym, co robimy. To jest praca, która jest zarazem pasją, angażuje serce i rozum, w odróżnieniu, powiedzmy, od przycinania sztachet (z całym szacunkiem dla tych, którzy się tym parają), więc o niej rozmawiamy. Dużo i często, wymieniając się pomysłami, ale także dyskutując o szczegółach, albo pytając się nawzajem o radę.

M.P.: Czy zdarzyło się żeby Pan podpowiedział jakiś wątek i jego rozwiązanie małżonce?
A może na odwrót, to Pańska żona tchnęła ducha w któregoś z bohaterów Pana książek?

J.G.: Jak już mówiłem, często rozmawiamy o własnych książkach i prosimy się nawzajem o radę, więc bywało i tak, i tak. Czasem ja je podsuwałem jakieś rozwiązanie i czasem to Maja sugerowała mi jak wybrnąć z jakiejś mielizny.

M.P.: Bardzo serdecznie dziękuję za wywiad. Z niecierpliwością czekam na następne Pańskie powieści.

J.G.: Również bardzo dziękuję.

Scenariusz do The Cat Hack “Cienie nad Żyrardowem. Romanca o sprawiedliwości”

Serwus!

Przynoszę wam dziś scenariusz do systemu opisanego na naszej stronie ostatnio. Napisaliśmy go wspólnie z Meph, a później przetestowałem go na dwóch graczach /pozdrowienia dla Freathera i Figa/, których podejmowane decyzje wpłynęły na ostateczny kształt tego co dla was mam. Teraz będziecie mieli już wszystkie narzędzia potrzebne do rozpoczęcia wspaniałej przygody w świecie kotów, a co spróbuje wam pokazać poprzez poniższy scenariusz, może to być magiczna i fascynująca przygoda.

 

Skrót:  Lata dziewięćdziesiąte, Polska. Rodzina Pyziaków w składzie: Barbara, Władysław i ich córka Magdalena spełniają właśnie swój Polski sen i z małego miasteczka na Podkarpaciu przeprowadzają się pod Warszawę, do przestronnego lokum na parterze bloku z wielkiej płyty. Mieszkanie kupili na własność okazyjnie od niedawno owdowiałej Elżbiety Woronieckiej, której mąż, Henryk, popełnił samobójstwo. Pani Woroniecka chciała jak najszybciej wyjechać z Żyrardowa i zacząć nowe, wspaniałe życie w Warszawie. Problem polega jednak na tym, że nie było to samobójstwo, a jej Warszawskie życie zakłada obecność kochanka Maurycego Belkowskiego – dotychczasowego właściciela dobrze prosperującej żyrardowskiej dyskoteki “Laser”. Jednakże duch zabitego podstępnie Henryka Woronieckiego nie może opuścić mieszkania dopóki prawda o jego śmierci nie wyjdzie na jaw, a do tego czasu jest uwięziony wśród meblościanek z lakierowanego drewna, tapczanu i zdjęcia papieża na koronkowej serwetce. Wraz z nim w mieszkaniu są też eteryczne pasożyty, żywiące się życiową energią mieszkańców tego miejsca, a w zamian nasączają ich negatywnymi uczuciami. Koniec rodziny Pyziaków jest bliski…

No  może byłby bliski, gdyby nie to, że mają oni kilka kotów wziętych kiedyś ze schroniska, które mogą powstrzymać niebezpieczeństwo i pomóc zwyciężyć sprawiedliwości!

Scenariusz jest otwarty na pomysły graczy. Kończy się w momencie w którym prawda o śmierci Henryka Woronieckiego wyjdzie na jaw, wtedy jego duch może opuścić ten padół łez, a gracze mają otwartą drogę do pozbycia się eterycznych pasożytów, które nie są już chronione aurą ducha.

 

Klimat : Scenariusz przewidziany jest jako baśniowy, przygodowy i pełen magii. Przygarnięte z ulicy koty odwdzięczają się swoim właścicielom prowadząc walkę z gnębiącymi ich duchami, ezoterycznymi pasożytami. Do tego wyjaśniają sprawę tajemniczego morderstwa, podróżują po mieście w poszukiwaniu pomocy, którą okazuje się żółwi rycerz Lancelot, stado kruków mędrców i mysia królowa, która trzyma piecze nad swoim królestwem, ulokowanym w podziemiach pasażu handlowego. Wszystko to w konwencji baśni, albo kreskówki, zależy co bardziej wolicie.

Inspiracje klimatyczne:   Chip ‘N Dale, Peter Pan and The Pirates , Biker Mice from Mars

No dobra, ta ostatnia inspiracja to taki żarcik 😉

 

Mięcho: 

Muzyka Intra: Ja na intro opisałem graczom duszka powietrza, który przelatuje przez Żyrardów pełen różnych magicznych istot i zmagających się z nimi kotów.

Więc tak, drużyna zostaje przywieziona przez kuriera tydzień po wprowadzeniu się do Żyrardowa Pyziaków, są oni już mocno nadgryzieni przez swoje eteryczne pasożyty. Władysław toczony jest przez  Depression Spider, który zaciska na nim swoją sieć, wprowadzając go w coraz większą depresje. Ten dawniej żywy reporter sportowy z ambicjami zmieniania świata swoim pisaniem, obecnie tylko snuje się po mieszkaniu i leniwie przekłada rzeczy z miejsca na miejsce. Jego żona Barbara ma na swoim ramieniu Greeneye,  które sączy jad do jej uszu i każe być zazdrosną oraz mściwą wobec każdego. Ich córka Magdalena zaś zmaga się z Ragewolfem, który nie opuszcza jej na krok i cały czas prowokuje do agresywnych zachowań, nawet wobec ukochanych kotów. Jak widzicie, sytuacja w mieszkaniu pod adresem Konwaliowa 1/3 jest niewesoła i wymaga interwencji dzielnych kotów.

 

NPCem, który wprowadzi drużynę w sytuacje jest chomik syryjski Eryk, który przyjechał do Żyrardowa z Pyziakami od razu. Eryk co prawda nie widzi eterycznych pasożytów, ale wie, ze coś jest nie tak, w końcu od dwóch dni Magdalena nie dosypała mu jedzenia! Powie graczom o krukach, które często siadają na balkonie od strony salonu, albo latają przy ulicy i wspomni, że dowiedział się od nich, iż zwierzę poprzedniej właścicielki dało kiedyś dyla do parku. W tym miejscu zaczyna się ich przygoda i kombinowanie, bo w końcu z mieszkania trzeba jakoś wyjść, a po drodze jest dużo pułapek z rodzaju Curse of distraction, czy może nawet sami domownicy będą wobec kotów niebezpieczni ze względu na swoje problemy. Eteryczne pasożyty żywiące się domownikami są nie do ruszenia dopóki duch Henryka Woronieckiego snuje się smutny po mieszkaniu. Atakowane nie reagują.

 

Kruki, które czekające na drużynę przy ruchliwej ulicy, są bohaterem zbiorowym mędrcem. Jeśli drużyna odpowiednio z nimi porozmawia, to podzielą się następującymi informacjami: Elżbieta była złą kobietą, polewała bezdomne koty wodą, wychylając się z balkonu i przeganiała ptaki z pobliskich drzew oraz krzewów. Jej zwierzątko, żółw, nie mogąc wytrzymać terroru uciekł od niej do parku i teraz jest gdzieś tam skryty. Wiedzą o pasożytach żerujących na Pyziakach i są w stanie bezpośrednio pomóc, ale w zagadkowy sposób zasugerują, że do ostatecznej rozprawy będą potrzebni graczom sojusznicy i przyjaciele.  Od parku oddziela drużynę ruchliwa droga, która będzie wymagającym testem dla zręczności, a i może kosztować kilka z nadmiarowych żyć.

 

Motyw muzyczny Lancelota

Lancelot to dumny żółw, który słuchał jak Elżbieta fonetyzując zapoznaje się z klasyką literatury rycerskiej. Po kilku latach takiego procesu uznał, że porzuci bycie zwykłym żółwiem i zostanie błędnym rycerzem, a kiedy zobaczył jak jego pani staje się złą osobą, to postanowił opuścić Konwaliową i ruszyć na poszukiwanie przygód. Na razie osiadł w gipsowym, ozdobnym domku na środku płytkiego stawu, do którego prowadzi ścieżka z otoczaków wystających ponad wodę – co może być nielichym wyzwaniem dla drużyny kotów.  Kiedy drużyna powiadomi go o niesprawiedliwości jaka dzieje się teraz na Konwaliowej to uzna on, że jest to kara od Pani Jeziora zesłana tam za złe czyny jego poprzedniej Pani, Elżbiety. Gracze będą musieli użyć trochę swojej etykiety, poudawać rycerzy i wykazać się cierpliwością (Lancelot jako żółw ma dosyć spokojne tempo mówienia: “Jeeeeesteeeeem Laaaaanceeeloooot. Ryyyyyyceeeeeerz”) aby uzyskać od niego więcej informacji. Wie on, że Elżbieta była bardzo złą kobietą, że zdarzało jej się kraść leki z apteki w której pracowała i nawet straciła tam pracę z tego powodu, ale doszło do jakiejś podejrzanej ugody z właścicielem. Lancelot nie wie co było dalej, bo po tym postanowił opuścić jej dom na rzecz poszukiwania przygód – z tego też powodu nie wie o śmierci Henryka, która poruszy go dogłębnie. Skieruje graczy do jej starego zakładu pracy w poszukiwaniu nowych dowodów oraz sojuszników, bo wy możecie tego nie wiedzieć, ale wszyscy zwierzęcy mieszkańcy Żyrardowa wiedzą, że pod Pasażem, mieści się Mysie Królestwo. Czekają ich nietypowe rokowania.

 

Motyw muzyczny Mysiej Królowej

Myszy od wielu pokoleń władają niepodzielnie piwnicami, składami i magazynami mieszczącymi się w i pod Pasażem. Długa dynastia Królowych Sera Władczyni Cheddara i Pań Dziurawego Złota trzyma pieczę nad całym mysim rodem, który czerpie zyski z ludzkiej działalności. Jednakże od kilkunastu dni panuje w ich królestwie panika. Na podziemnej drodze do magazynów sieci spożywczej Kamil i Radek pojawiło się zagrożenie, którego myszy nie są w stanie nawet zobaczyć, a które pacyfikuje każdego kto podejdzie. Obsługa Kamila i Radka tak bardzo boi się swojego szefostwa, że nie informowali ich o tym, tylko kupują potrzebne produkty w innych sklepach, a myszy cierpią na niedobór dziurawego złota. Wtenczas jednak pojawiają się gracze dla których dostęp do apteki Plasterek ma kluczowe znaczenie, jednakże jak wszyscy wiedzą myszy i koty to odwieczni przeciwnicy. Drużynę czeka składanie wielu przysiąg i pilnowanie swojej etykiety w obliczu ogromnych stad wystraszonych myszy. Królowa zaproponuje im układ, koty oczyszczą drogę do magazynu, a jej poddani pomogą w przeszukaniu Plasterka.

Tym co blokuje drogę do Kamila i Radka jest  rozwścieczone widmo kapitalizmu, czyli Poltergeist. Rzuca on puszkami na lewo i prawo, atakując każdego kto się zbliży – nie ma dla niego różnicy czy to pracujący na elastycznych warunkach, członkowie młodego, prężnie rozwijającego się zespołu, koty czy myszy. Każdy obrywa szafką albo krzesłem.

Po rozprawie z potworem Mysia Królowa wywiąże się z obietnicy i zaprowadzi graczy do Plasterka, gdzie podczas komediowej sceny dojdzie do odnalezienia ukrytej teczki, a w niej ugoda między właścicielem apteki a Elżbietą, która wyniosła z niej podejrzanie dużą, śmiertelną wręcz, dawkę lekarstw, na dzień przed śmiercią, podobno samobójczą, swojego męża.

 

Podczas mojego prowadzenia scenariusz skończył się tak, że gracze dostarczyli Władysławowi Pyziakowi ugodę; wygrzebali ze śmietnika gazetę z artykułem o śmierci Henryka i swoimi różnymi kocimi zaklęciami oraz sztuczkami skłonili go do zajęcia się sprawą. Eteryczne pasożyty próbowały im w tym przeszkadzać, sączyć więcej swojej trucizny, ale moja kocia drużyna była nieustępliwa i w momencie w którym Władysław na swojej maszynie do pisania zaczął tworzyć artykuł wyjaśniający zagadkę śmierci poprzedniego mieszkańca Konwaliowej, duch Henryka podziękował kocim poszukiwaczom przygód i spokojnie odszedł.

 

Jednakże przed kocią drużyną jest jeszcze Finałowa walkaTutaj przy pomocy swoich zebranych wcześniej sojuszników, własnych umiejętności oraz mocy przyjaźni muszą rozprawić się z niechronionymi eterycznymi pasożytami, które nie zamierzają poddać się bez walki i wezwą swoich sojuszników – szczury z pawlacza! (Rats)

Kiedy opadnie już bitewny pył, a rany będą wyleczone, czas na outro w którym radosna rodzina Pyziaków wraca do normy, zastanawiając się co też w ich domu robiły te wszystkie myszy, żółw i kruk, no i dlaczego ich koty tak dziwnie się zachowywały, no ale przecież to tylko ich głupiutkie kotki, prawda?

 

Dzień Dziadka, Dzień Babci… Inspiracje.

W dzisiejszym odcinku improwizacji wizualnych polecamy ilustracje idealne na sesje z okazji Dnia Dziadka i Dnia Babci 🙂

10409707_10152967998530934_8447147966470193864_n“Dziadek długo nie mógł pogodzić się ze stratą brata. W zasadzie nigdy się nie pogodził. Pracowali razem w fabryce. Tamtego dnia, kiedy zdarzył się ten wypadek przy piecu ceramicznym, ten w którym zginął wujek Zygmunt… Dziadek twierdzi, że to ręka boska uchroniła go wtedy przed śmiercią. To podobno było niemożliwe, żeby cegły spadły na Zygmunta, a nie na niego… Oszukał przeznaczenie? To możliwe? Wszyscy bagatelizują, że to bzdury, ale mówię Wam, Dziadek codziennie powtarza, że czuje czyjąś obecność obok siebie… Jakby śmierć czekała i obserwowała każdy jego ruch….”. Takimi słowami Mistrz Gry może przywitać Bohaterów Graczy na inicjacyjnym obiedzie rodzinnym, wprowadzającym do całej przygody.

10463940_1431417337122817_1655094439692024342_n

– Dlaczego Ciocia Mania śpi na podłodze ? – zapytał chłopiec z blond czupryną.

– Nie śpi. Ona nie żyje. To zdjęcie z jej pogrzebu. – odparła kobieta, wyglądająca na jego matkę.

– …. A ten, ten miś obok? Zupełnie taki jak mój Rupert… – ciągnął chłopiec, otrzepując kurz ze spodni.

– Bo to Rupert. Babcia powiadała, że w zabawkach zaklęte są dobre duchy. Więc dała Ci go, zaraz po tym jak się urodziłeś. Taki talizman. Po Cioci.

Malec głośno przełknął ślinę, wpatrując się w zdjęcie znalezione przed chwilą w piwnicy.

Scena otwarcia do sesji o upiornych zabawkach i duchach?

10473172_10152946252020934_3159106850003081606_nChyba każdy słyszał o Domku Na Kurzej Łapce… Ale, żeby nie było tak prosto – Mistrz Gry może pograć krótkim jednstrzałem na dwóch płaszczyznach. Przygoda rozgrywa się zarówno w świecie realnym, jak i w baśniowej krainie, do której BG trafili jako postacie z baśni, podejmując zadanie od małej Małgosi, która chce uwolnić brata. Za pomocą rodzącego się talentu magicznego, Małgosia zaklęła BG w księdze z baśniami, tak jak uprzednio zrobiła to wiedźma z Jasiem. Małgosi przed zaklęciem uwięzienia uciec się udało, Jasiowi  już nie. Czy Bohaterowie pokonają wiedźmę i zdołają wyciągnąć Jasia na drugą stronę księgi? I jak bardzo niesforny magiczny talent Małgosi przysporzy im kłopotu?

cool-post-mortem-photographs-brothersPięcioro wnucząt Babcia miała. Najstarsze za pieniądzem gania. Młodsze własnej rodziny szuka, bliźniaków aktorska porwała sztuka , a najmłodszej… coż, najmłodszej już tylko wieko od trumny stuka…

Zdjęcie i wierszyk mogą służyć jako przedmiot znaleziony głęboko gdzieś na strychu w pełnej tajemnic i intryg przygodzie do Zewu Cthulhu.

cool-post-mortem-photographs-tricksOpowieść o dwóch siostrach. Jedna z nich nazywała siebie Nocą, druga Dniem. Ta druga może być Babcią jednego z BG (lub całej drużyny). Co stało się z tą pierwszą? I dlaczego kazała mówić na siebie “Noc”? Babcia mówiła, że to ich ostatnie wspólne zdjęcie… To pierwsze, które trzyma na kolanach zwyczajnie nie wyszło i trzeba było powtórzyć. Podobno twarz siostry była zbyt zamazana…

smutny-cmentarzSmutna opowieść o wnuczce, która do końca czekała aż Babcia się obudzi. Do końca, to znaczy do momentu, gdy na horyzoncie pojawił się Dziadek i młodszy brat. Przyszli ją zwyczajnie zabrać. Do innej krainy. Czekała przecież tak długo, aż całe życie przeleciało jej przez palce…

Obrazek może służyć za ulubioną rycinę/obraz wiszący w głównej sieni rodziny, do któej domu trafili nasi bohaterowie. Historię o wnuczce lubi opowiadać przede wszystkim guwernantka, która pracuje w tej posiadłości od niepamiętnych czasów. A może pamięta samo to przykre zdarzenie?

World of Darkness Song Challenge – Day 17.

Day 17. Werewolf’s first change scene song

Ten przełomowy moment Wilkołaka powinien mieć kopa. Enslaved nie słuchałem tyle, ale mają kilka dobrych kawałków, które dobrze zabrzmią na sesji o szamaniźmie, duchach i walce z upiorami oraz Beshilu. Polecam jeszcze Sigmundskvadet oraz The Sleeping Gods w ich wykonaniu, bardziej melodyczne, podobnie jak Frost. W połączeniu tych dwóch utworów można szczególnie nakreślić 2 stadia przemiany – to w którym bariera między światem materialnym i cieni załamuje się dla naszej postaci i dostrzegamy animistyczną stronę rzeczywistości oraz, wraz z wyciszeniem i ‘Loke’ gdy postać przybiera formę zwierzęcia i zaczna poddawać się szałowi. Wszystko dzieje się gwałtownie szybko, postać nie zdaje sobie sprawy ze skali zniszczeń do czasu aż się nie obudzi.

Frost, Enslaved, „03. Frost / 04. Loke”

Innym metalowym kawałkiem, który powinein znaleźć swoje miejsce ze względu na tekst i melodię jest utwór Type o Negative:

October Rust, Type O Negative, “13. Wolf Moon”

Wiadomo – przemiana jest różna od Patronatu. Zależnie od tego melodia możę być bardziej skierowana do duchów obserwujących przemianę, albo krwawej rozprawy z istotami wokoło.

World of Darkness Song Challenge – Day 16

Spellcasting scene song

Na moment powracamy tutaj do „The Fountain” i Mansella, soundtracku, który ma moim zdaniem bardzo dobry utwór do starć z użyciem czarów.

„The Fountain Original Motion Picture Soundtrack”, Clint Mansell, The Tree of Life

The Fountain Original Motion Picture Soundtrack

Cynthia krzyknęła I wyciągnęła dłoń przed siebie. Lecący między filarami śrut zmienił się w chmurę kropel, a te po chwili w parę, dając chwilę by rzuciła się w bok. Kolejny strzał sprawił, że szkło okna przy którym stała zmieniło się w matową siatkę pęknięć. Następne  zaczęły obłupywać czarną, marmurową kolumnę o którą się opierała. Kiedy stwierdziła, że czas jest odpowiedni, wymówiła słowa inkantacji. Wpierw niesłyszalnym szeptem, które narastały z każdą sylabą w miarę jak wokół sypało się więcej odłamków kamienia z kolumny. Wyszła, stąpając boso po chropowatej, chłodnej podłodze, kule zatrzymujące się krok przed nią. Mężczyzna zaklął i rzucił bezużyteczną strzelbę. Stał teraz naprzeciwko niej, jego nagie ramiona i tors wytatuowane w geometryczne, bladoniebieskie linie, labirynt oplatający wszystko prócz głowy. Z niej wychodził wbite żyletki i gwoździe, w miejscu wbicia otoczone gnijącą skórą, z której powoli ciekła ropa. Zaczął wypowiadać głośno słowa inkantancji. Betonowa podłoga zaczęła drżeć i lampy zaczęły tryskać żólto-pomarańczowymi iskrami, kiedy jarzeniówki wybuchały szklanymi odłamkami. Kolejny szelest dłoni przecinającej powietrze. Cynthia, nie czekając na efekt tego zaklęcia zatrzymała się za kolejną kolumną ciężko oddychając. Po dłuższej chwili ciszy nabrała powietrza w zbolałe płuca i wyjrzała. Zobaczyła jak całe pomieszczenie oświetlają jedynie iskry. Zatrzymane w powietrzu, jak ogniki w ciemności.  Część tego światła odbija się od leżących na ziemi i zawieszonych w powietrzu odłamków szkła. Czas stanął dla całego holu – tylko magowie patrzyli na siebie, wiedząc o wzjamnych, bijących sercach. Kobieta wyszła i wyciągnęła kamień z wypisanym na nim greckim słowem. Oznaczało Prawdziwą Śmierć.
Soundtrack też  z zupełnie innego dzieła, może bardziej skierowanego do Mrocznych Wieków. Jednak gdy Gracze należą do tajemnych bractw, walczących o panowanie nad światem to w gruncie rzeczy wieżowce są ich zamkami, akolici – marionetkami, a rytuały i eksperymenty jakie odprawiają naruszają materię rzeczywistości.

Amnesia: The Dark Descent Game Soundtrack, Mikko Tarmia, Brennenburg Theme

Amnesia: The Dark Descent Game Soundtrack